Jazda jak w tytule natomiast z rekordem dystansu 128 km bez jednego podjazdu. ale to szczegół. Zaczęło padać a rano, na basenie była ekstremalnie cienka warstewka lodu ;) Dzisiaj szaleństwa po prostych no właściwie po przelotowych szutrówkach + asfalciki powykręcane na maksa.
jakie asfalciki, co z was za endurowcy?? ;)
OdpowiedzUsuńzałapałam, pewnie w tej hiszpanii drogi jak u nas, więc na asfaltówkach-powiatówkach można sobie zrobić prawdziwe enduro
OdpowiedzUsuńByla droga dla mieczakow dlatego tyle asfaltu :)
OdpowiedzUsuń