Po dwutygodniowym zapuszczaniu oponki :D
postanowiliśmy wreszcie przedmuchać nasze motorki i złapać trochę kondycji
przed zbliżającymi się Mistrzostwami Czech.
Dobrą okazją do tego, tak na
początek była wycieczka endurowa do Gogolina. Dawno nie jeździliśmy w tamtym
kierunku więc nawet stare ścieżki dawały nam dużo frajdy z endurzenia.

Dla Fly-y był to debiutancki
wyjazd na nowej jeszcze ślicznej HUSCE TE 125. Okazało się, że zakup Fly-a był
strzałem w dziesiątkę. Fly radzi sobie całkiem całkiem i nawet podjazdy,, z
którymi miał zazwyczaj problem są już w jego zasięgu, niech żyje opanowywalność
niskiej mocy! Myślę że już wkrótce Fly utrze nosa wszystkim niedowiarkom,
którzy twierdzą że tylko 450 cm to JEDYNIE odpowiednia pojemność.

Dzisiaj dołączył do nas nasz
znajomy Tomek na TTR 230, byliśmy pod dużym wrażeniem jego poczynań na
skromnie wyglądającej YAMASZCE w sumie to mnie to nie dziwi, już w zeszłym
sezonie Leny pokazał na co stać ten niepozorny ale bardzo dzielny motocykl.
Wracając do Tomka to mimo narzuconego ostrego tępa przez Patkę, Tomek jak
magnes trzymał się Patki i nie odpuszczał na chwilę. Tak więc posiada jedną z
najważniejszych cech dobrego zawodnika enduro, trzymanie gazu choćby nie wiem co
się działo! Nad resztą umiejętności musi jeszcze popracować ale na pewno ma
świetne zadatki na szybkiego zawodnika, oby mu cierpliwości i samo zaparcia nie
zabrakło.
Wspomniana Patka też dała popis pierwszorzędnej jazdy, jeździ
coraz płynniej a koła jej GAS GAS-A coraz częściej szybują ponad ziemią.
Dopełnieniem jej dzisiejszej świetnej dyspozycji była próba na łące, ze względu
na złamaną klamkę ham. i złapanego kapcia (nigdy więcej nie założę dętki)
obserwowałem jazdę Patki po wspomnianej próbie na łące, ciasne zakręty i
krótkie proste pokonywała w mistrzowskim stylu. Jeden z zakrętów brała na
pełnym ogniu, wbijała się na pełnym gazie w niską bandę i nie ujmując gazu
pięknym uślizgiem wychodziła z zakrętu, to wspaniałe uczucie widzieć swoją
dziewczynę tak świetnie jeżdżącą (aż mi kopara opadła!!!).
Dzisiejszy trening był bardzo udany chociaż mam mały niedosyt z powodu kapcia i złamanej klamki, co skutecznie uniemożliwiło mi wykonanie założonego planu, ale takie jest enduro nie obliczalne i pełne niespodzianek, również tych mniej miłych.
hej.fajnie było pośmigać po gogolini .już rok prawie minął od mojej tam ostatniej jazdy .dziwne ,ale i podjazdy jakieś takie mniejsze -co niektóre .dzięki KROKET za wiare we mnie .mam nadzieję ,że uda się jeszcze trochę wykrzesać techniki ze mnie ... czas pokarze .sam jestem ciekaw co to moje HUSMONSTRUM pozwoli zdziałać ?!a'propo MUS to mus ,mi na dentce też inaczej szło ?zamawiam jednego !p.s.pierwsze szlify na husce zrobione ,moto wytrzymałe ...
OdpowiedzUsuńByło naprawdę super. Super ekipa, świetne motocykle i super pogoda, i dwutygodniowy głód jazdy - rewelacja. Jeździło mi się naprawdę wspaniale.
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia następnym razem.
Maciek nie przesadzaj bo będę jak burak się czerwienić :D
Patka
http://www.youtube.com/watch?v=Bo_K7M-0NyE&feature=colike wspomnienie 2011
OdpowiedzUsuńCzy KROKET to teraz ksywka Maćka? :D Ps. Patka, dałaś radę podwójny wskoczyć? Łuk OO.
OdpowiedzUsuńco z chorągiewką będzie jeszcze w tym roku .?
OdpowiedzUsuńPowiedzmy, że to ksywka :) nie wiem na jak długo ale jest :).
OdpowiedzUsuńNiestety nie dałam rady!! Cały czas myślałam o tym, że jak mi się uda to będę krzyczeć z radości jak ty ŁukOO, ale kilka prób i zero efektu :(
Patka