Już kilka dni przed zawodami obgryzałam ze strachu paznokcie. Zawody w Cieszynie z racji na ich usytuowanie i doświadczenie organizatorów zapowiadały się dość poważnie. W moich wizjach przetaczały się obrazy niekończących kamienistych podjazdów, śliskich korzeni i belek z oponami na dokładkę na próbie extreme. Całe to przeświadczenie o stopni trudności trasy spotęgował telefon od znajomego z Bielska, który zrelacjonował nam przebieg próby enduro extreme. Znowu jechaliśmy na zawody raczej z przeświadczeniem nikłych szans na ich ukończenie. Na szczęście, na miejscu okazało się że tym razem PANDA dopisała i tak na starcie rajdu pojawili się: ja, MaciekB, ŁikaszOO, FLY, Roman z Kubą, Michał, Łysy, Sebastian i Nasza nowa czlonkini Łucja. Co ważne w charakterze fotoreporterek i serwis teamu sprawdziły się doskonale Ola i Karolina.
Michał, Seba, Łukasz, Maciek i ja na rynku w Cieszynie
Michał, Fly, Roman, Łysy i Kuba na rynku w Cieszynie
z prawej Nasz super serwis team Ola i Karolina, z lewej Nasza nowa klubowa koleżanka Łucja,
a w środku zielony ludek Piotr z X-Racing Team, pozostali jak wyżej
Atmosfera przed zawodami z powodu plotek na temat trudności prób robiła się coraz bardziej stresująca. Noc przed startem spędziliśmy w padoku śpiąc w busie, noc niestety znowu okazała się zimna. Najbardziej dotkliwie odczuł to Łukasz, który spał pod namiotem.
Rano w sobotę pojawiliśmy się na starcie zawodów na rynku w Cieszynie. Widok parku maszyn zastawionego dużą ilością motocykli napawał nas dumą i zarazem przerażeniem (mnie na pewno). Po krótkiej przemowie organizatorów i przeprowadzeniu odprawy zawodnicy trójkami co minutę ruszali do pierwszego okrążenia. W przypadku Mistrzostw Polski zawodnicy mieli do pokonania 2 okrążenia po około 120 km jedno, natomiast Puchar jechał jedno okrążenie. Pierwsze nerwy przeszły nam po odpaleniu motocykla a cały stres przerodził się w ciekawość co przyniesie trasa. I tu rozczarowanie okazało się, że cała trasa dojazdowa poprowadzona jest drogami asfaltowymi (teraz tak sobie myślę, że dla mnie to było zbawienne :D ). Rekompensatą mało ciekawych dojazdówek okazały się niezmiernie wymagające i ciekawe próby a było ich w sumie 5 na trasie.
próba nr I - zlokalizowana na świeżo wybudowanym torze motocrosowym należącym do klubu CKM. Twardy i szybki tor pozwalał na mocne odkręcanie manetki a dla bardziej odważnych był doskonałą okazją do przetrenowania dalekich skoków.
próba nr II - zlokalizowana na zalesionej górze określana jako enduro extreme biegła bardzo stromymi i kamienistymi szlakami górskimi prowadząc na sam szczyt gdzie przygotowany był odcinek extreme składający się z bali, kamieni i opon - na 7 sekcji leżałam 5 razy a gdyby nie pomoc Maćka, Łukasza i Romana to miałabym poważny problem z ukończeniem. Trzecia część próby enduro extreme biegła w dół góry wzdłuż niezliczonej ilości kamieni i potoków górskich. Cała trasa tego odcinka liczyła około 9km.
odcinek extreme - na drugim planie Kuba
próba nr III - to orgia dla miłośników zakrętów zlokalizowana na ogromnej górskiej łące, szeroko otaśmowana robiła wrażenie niekończącej się. Tu trzeba było się wykazać świetną techniką pokonywania zakrętów i trzymaniem gazu przez całą próbę. Jeden błąd mógł zadecydować o dużej stracie czasowej.
próba na łące z perspektywy żółtego
próba nr IV - przeprowadzona w starym kamieniołomie była dla mnie największym wyzwaniem. Stosunkowo krótka ale naszpikowana ostrymi zjazdami i podjazdami robiła groźne wrażenie, jednak po przełamaniu strachu okazała się bardzo przyjemna w jeździe i dała mi bardzo dużą satysfakcję. Najtrudniejszym jej elementem był tak mi się przynajmniej wydawało prawie pionowy zjazd - w normalnych warunkach nie zdecydowałbym się na jego pokonanie.
mam nadzieję, że nikt się nie obrazi za zamieszczenie tej fotki
ale do dzisiaj jestem w szoku, że udało mi się to zjechać :)
Ostatnia próba była powtórzeniem przejazdu przez tor motocrosowy a po próbie powrót na rynek do parku maszyn.
Pierwszego dnia organizator trochę przesadził z limitami czasowymi i jazda zgodnie z przepisami ruchu drogowego nie dawał szans na zmieszczenie się w tych limitach. Na szczęście anulowano wszystkim spóźnienia. Drugiego dnia czasy te wydłużono i o spóźnienia było dużo trudniej.
Najlepszym zawodnikiem Naszej ekipy okazał się Sebastian Banaś, który w łącznej dwudniowej klasyfikacji klasy E2 zajął 9 miejsce na 25 sklasyfikowanych. Pozostali startujący również świetnie sobie poradzili a ich wysiłek i doskonała forma sportowa zaowocowała zdobyciem Pucharu za III miejsce w klasyfikacji klubowej - hura !!! jupi !!! mamy pierwszy puchar do kolekcji.
Panda Racing na podium PP Enduro Cieszyn- III miejsce
KO KO KO KO Cieszyn jest spoko!!
Myślę, że tak jak i dla mnie tak dla wszystkich naszych Pandowców start w tym rajdzie był wspaniałą przygodą i doskonałym treningiem. Jechaliśmy z założeniem, że samo ukończenie i sklasyfikowanie będzie dużym sukcesem i tak też się stało a do tego zdobyliśmy Puchar niespodziankę, takiego obrotu sprawy nikt się nie spodziewał!
KO KO KO KO Panda spoko!!
radość ze zdobytego pucharu
gratuluję wyników i odwagi, musicie kiedyś jeszcze wpaść pojeździć np po kamieniołomie.. tylko proponuję od razu do mnie dzwonić (w kwestii noclegu) zamiast marznąć w busie :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwrzucam link z wynikami
http://archiwum.motoresults.pl/?ik=33&iz=1271&suma=ok&lang=pl
Ania
Ania ogromne dzięki za opowieści o kamieniołomie, choć byłam przerażona jak mi opowiadałaś to naprawdę mi pomogło - trzymałam gaz i jakoś fajnie wszystko wyszło :)
OdpowiedzUsuńI fajnie było Ci zobaczyć przed próbą crossową jakoś tak lepiej w środku!
Na pewno Was odwiedzimy, dzięki za wszystko!
Patka
http://youtu.be/cmCUJS7l3w8
OdpowiedzUsuńEXTREMM CIESZYN
Hej ho, piękny post Patka! :) ps. kolega fly, jak tam rekonwalescencja, kiedy wracasz na dwa koła?
OdpowiedzUsuńFajnie było, chociaż pozostał pewien niedosyt. Patka pojechała fajnie, czasy na próbach miała bardzo przyzwoite i co najważniejsze przejechała całe zawody bardzo równo. Gratulacje dla wszystkich Pandowiczów za udany debiut klubowy w PP. Szkoda że następne zawody są tak daleko.Maciek
OdpowiedzUsuńp.s.wracam .wracam za trochę odpoczynku po intensywnym rozpoczęciu sezonu .zbijam mięsień do normy i nauka chodzenia za tydzień .biorę przykład z PREZESA i wracam do ścigania muszek na łączce .:-)było WARTO JECHAC zwlaszcza EXTREMcoby sprawdzić efekty treningu ,i czy za drugim kólkiem są jakieś postępy ( niestety chrapanie pewnego osobnika w nocy przed startem wybiło mnie z rytmu ).udało sie delikatnie poprawić czas ,ale trzeba jeszcze popracować nad szybkością w odpowiednich miejscach i techniką jazdy po łące I NIE TYLKO( schodzimy do szpagatu klubowo .PRZYDAJE się może dlatego uratowałem wiązadła w kolanie. głosowanie ? ) .EXTREM przedewszystkim ATAKOWAĆ OPONKI Z WYKOPEM !!!( indywidualnie według potrzeb-próbowałem pierwszego dnia )REWELACJA - zjazd STRUMIENIEM WSRÓD GLAZÓW i bryzgającej wody na odcinku 2x 250 m - to mnie skusiło do drugiego kółka chyba najbardziej ( u nas tego nie ma więc trzeba było korzystać ) .poza tym pokręcone kamienne podjazdy i zjazdy też dały dobrą szkołę trzymania pozycji w koleinie i operowania hamulcem .jak dla mnie dosyć techniczna próba ,ale do ogarnięcia z przyjemnością :-)jeśli ktoś nie był to wspomnę o próbie BRENNA -ŁĄKA gdzie start ostro piął się pod górę ,a następnie trasa przechodziła w niezliczona ilość zakrętów w dół i pod górę. zakręty miały różną szerokość i stopień skrętu ,od łatwych do tych z nawrotem o 360 " prawie .dodatkowym utrudnieniem była zerwana przez qłady trawa ,która stanowiła śliską warstwę na trasie . i tu trzeba było wykazać się precyzyjnym operowaniem gazu na zakrętach co nie zawsze się udawało ( mój pierwszy dzień urwany tlumik, drugi dzień poprawka -naderwany mięsień -za duża ambicja )więc po przejechaniu połowy próbu człowiek jest tak zakręcony ,że nie wie zupełnie gdzie już był ,a gdzie jest koniec .za to widoki z polanki piękne ( zdjęcie z gas-em odpoczywającym na trawie po przeoraniu jeźdźca w zakręcie .OSTRE MOTO ec 125 2t )Trzymając sie trasy dojerzdża sie do samej góry i jazda w dół do mety ,czasami zawijając znów pod górę ku uciesze wytyczających trasę i sędziów obserwujacych zawody ( DUŻE PODZIEKOWANIE dla kolegi SĘDZIEGO za zwiezienie do medyka mnie i moto - PROFESKA ORGANIZATORÓW .pozdrawiam ) Prawie na ostatek zostaje nam próba w kamieniołomie .ciekawa pętla z ostrymi zjazdami i niespodziewanymi podjazdami ( dla mnie nie łatwe ,ale reszta swietnie sobie poradziła z ROMANEM na czele ,który gdyby startował drugi dzień wskoczyłby napewno na pudło po puchar - następnym razem ROMAN ,wspomnę tez o koleżance PATCE która wykręciła świetne czasy ,lepsze od wielu facetów -SZACUN)musze zaznaczyć tu MEGA zjazd w kamieniołomie gdzie jedyną techniką było rzucenie się w pionową PRZEPAŚĆ bez hamowania w trakcie zjazdu -co wy na to !!!niestety nie ma możliwości potrenowania tych odcinków ponieważ są na prywatnym terenie ,więc może na następnych zawodach - chętnie .mimo ,że moje doświadzczenia zawodnicze są minimalne i wszystko jest dla mnie nowe na zawodach , fajnie było się wybrać z PANDA-ową. ekipą i pobrykać po trasie " CZARNEGO ENDURO " - tak mi się skojarzyło .waarto zaznaczyć ,że dobrze się bawiąc wskoczyliśmy na III miejsce wśród wielu klubów z całej POLSKI -sukces nie zamierzony .wspomnę też o ładnym rynku w CIESZYNIE gdzie miło spędziliśmy kilka godzin w kafejkach po wyścigach na sloneczku .pozdrawiam klubowiczów , ZAWODNIKÓW i czytelników .do zobaczenia na zawodach za jakieś 5 tygodni
OdpowiedzUsuńI jeszcze fajne było to, że extreme nie był przesadzony (chodzi o belki, głazy i oponki)- naprawdę super.
OdpowiedzUsuńA co mi się nie spodobało to nieuczciwość jednego zawodnika na próbie extreme, przy którym najpierw ja się zatrzymałam a później Maciek - tzn ten Pan nas zatrzymał i mówił, że złamał rękę - wyglądało groźnie, motor leżał w dole on stał i mamrotał. Maciek stracił ok 2min ja ok 5min. Pan stwierdził, że jednak jest ok i pojechał dalej a neutralizacji czasu nie zgłosił :( - szkoda. Ja i tak nie walczę o podium ale kurczę zależało mi na czasie w drugim dniu :( .
Patka
hej.Patka już się nie martw tak tym czasem .przynajmniej miałem się okazję trochę zbliżyć do twojego wyniku .choć też stałem koło jednego Pana chwilę ,tylko on na górze, a ja na dole na podjeździe .nie ROMAN .pozdro p.s.mi też zależało na czasie w drugim dniu ,troche za bardzo chyba... .mam trochę wolnego od treningów teraz ( NIESTETY ) ,ale wywinąłem się spod SKALPELA narazie .samo się ma przyrosnąć i już odkładam na ORTEZY PROFESKA ,bo wiazadła strasznie drogo kosztują !?
OdpowiedzUsuńpieknie :)
OdpowiedzUsuń