Google Website Translator Gadget

środa, 9 sierpnia 2017

Byle do przodu czyli NIEMIECKA eliminacja Mistrzostw Europy 2017

European Enduro Championship Burg 5-6.08.2017.

Plan był taki, że atakujemy pierwszą dziesiątkę. W zamian dostałyśmy porządną lekcję ciężkiego Niemieckiego enduro. 
Przed zawodami w Niemczech trenowałam za mało, bo moja noga musiała odpocząć po zawodach w Estonii i jadąc do Niemiec miałam sporo obaw czy podołam, tym bardziej że Niemieckie zawody mają raczej opinie dość siermiężnych i trudnych do ukończenia. Co prawda tutejsze okolice to raczej tereny nizinne, ale jak się okazało gospodarze zadbali o podniesienie stopnia trudności trasy na sobie znane sposoby. Przede wszystkim długi dystans i ciasne limity czasowe zrobiły swoje. Pierwszego dnia już po dwóch pętlach miałam spóźnienie sięgające limitu całego dnia, więc wycofałam się z trzeciego koła bo szanse na nie przekroczenie dopuszczalnego spóźnienia były bliskie zeru. Padający deszcz i zmęczenie zniechęcały do dalszej jazdy i nie nastrajały do kontynuacji w Niedzielę. Zmęczona, pobijana i zrezygnowana poszłam spać, licząc na to że Niedziela przyniesie nowy zastrzyk energii. Jak się okazało nie tylko ja miałam problem z ukończeniem pierwszego dnia ścigania, łącznie nie sklasyfikowano ponad połowę stawki klasy kobiet a wszystkie dziewczyny które ukończyły złapały spóźnienia. Decyzja sędziowska o skróceniu drugiego dnia do dwóch okrążeń była zbawienna. Dodatkowo skrócono nam kawałek dojazdówki, szkoda tylko że sposób jej oznakowania był do tego stopnia słaby, że większość zawodniczek go nie zauważyła i pojechała starym śladem. Dopiero w drugim okrążeniu organizator postawił funkcyjnych którzy kierowali umordowane zawodniczki na właściwą ścieżkę. Próby pozornie łatwe w połączeniu z forsującą dojazdówką wymagały dużej siły i koncentracji. Najbardziej podobała mi się crossowa poprowadzona po ściernisku, połączonym z wyrobiskiem piasku. Tym razem piach okazał się miłym przerywnikiem dla   monotonnej nie kończącej się dojazdówki. Może nie taka monotonnej, bo przerywnikiem były zwalone drzewa, których pokonanie przypominało w moim wykonaniu ucieczkę przed inwazją kosmitów. Szkoda, że organizator tworząc te zapory na trasie nie przewidział, że mniej przejmujący się zasadami zawodnicy będą je po prostu omijać, ja do takich nie należałam i czułam się jak frajer kiedy przeciągałam mojego fredka przez zwalone barykady z drzew, a moje rywalki wyprzedzały mnie bokami. Tak bo były to prawdziwe barykady a nie grube pniaki takie jak za zwyczaj spotyka się na trasach rajdów. Muszę przyznać że były to jedne z cięższych zawodów jakie jechałam ale nie technicznie, tylko fizycznie, nie ustająca walka z  czasem i długi dystans dały popalić chyba wszystkim. Wielu zawodników się wycofało, wielu nie ukończyło z powodu awarii motocykli a kilku niestety zabrała karetka. Mam wrażenie, że Niemieckie pojmowanie zawodów różni się nie co od południowych organizatorów ,takich jak Włochy czy Hiszpania. Niemcy stawiają na przetrwanie a raczej na wyniszczenie zawodników, bo finezji i przyjemności z jazdy to przez te dwa dni nie odczułam. No cóż to w końcu Mistrzostwa Europy gdzie nie ma żartów. Cieszę się, że dojechałam drugiego dnia do mety na czternastym miejscu a spóźnienie zniwelowałam do sześciu minut. Pierwsza dziesiątka musi jeszcze poczekać ale sam fakt uczestnictwa w tej rangi zawodach jest już dla mnie wielką przygodą i zaszczytem.


My wariatki :D 
Aga , Patka , Asia

1 komentarz:


  1. Link exchange is nothing else except it is just placing the other person's weblog link on your page at suitable place and other person will also do same in favor of you. netflix account

    OdpowiedzUsuń