Google Website Translator Gadget

czwartek, 26 września 2013

Cross Country Winów

okiem zawodnika Pandy z doskoku

Największy kombinator przy zapisach czyli Anna-Dominika ;)

Wiosną tego roku, szykowaliśmy się by wyruszyć w stronę Opola na zawody, niestety poligon zasypało śniegiem i 7. kwietnia, można było jedynie pomarzyć o starcie w zawodach. Całe lato upłynęło pod znakiem treningów, różnych wyjazdów na zawody, a dla niektórych także pod znakiem kontuzji. Nadeszła jesień i oto doczekaliśmy się na zawody organizowane przez SM Panda Racing.

22 września 2013r."skoro świt" :D wyruszyliśmy z Cieszyna kilkunastoosobową ekipą. Pogoda zapowiadała się obiecująco i z goła inaczej, niż miało to miejsce w tygodniu poprzedzającym zawody. Droga przebiegła sprawnie i szybko. Kiedy dotarliśmy na miejsce, przecieraliśmy oczy ze zdumienia, widząc tłumy przybyłych zawodników. Szybkie zapisy, przegląd techniczny ( zupełnie nie rozumiem skrupulatności sprawdzania mojego motora ;) ), odprawa, kółko zapoznawcze i jazda.

Z uwagi na moje liche doświadczenie w startach, kilka minut przed rozpoczęciem, w głowie dźwięczało mi jedynie "... I'm a creep, I'm a weirdo. What the hell am I doing here? " ale jak to ze mną bywa, szybko mi przeszło, wszak przyjechałam tu dla przyjemności, na spokojnie wystartować, przejechać dwie godziny, w miarę możliwości nie torować drogi innym oraz  na końcu nie umrzeć.


...i nagle ktoś machnął flagą z czarno-białą szachownicą, z refleksem ślimaka wyruszyłam na trasę. Jedno było absolutnie pewne, Psycho-Patka jest poza moim zasięgiem, ale postaram się chociaż mieć taką samą ilość kółek co ona, żeby mnie po powrocie do domu wpuścili.
Co do reszty dziewczyn, to w ogóle nie wiedziałam, czego się spodziewać gdyż w CC nie było nam dane jeszcze razem startować. Ale jadę (bez urazy do dziewczyn) jak to baba, nie znam dobrze trasy, toteż 2km/h co by czasem się nie przewrócić, bo dźwiganie, nawet mojej lekkiej "dryndy" niesie ze sobą utratę cennych sił. Zakręciki niuansiki (taak też nienawidzę zdrobnień), nagle prostka w piachu łaaaa odkręcam gaz, dojeżdżam do rozjazdu i żadnego kurde oznakowania, skręcam na chybił trafił w prawo, patrzę i jestem z powrotem na trasie ale w miejscu przez które przed chwilą przejeżdżałam. No nic, spróbujemy jeszcze raz, koledzy z obsługi widząc co się dzieje, czym prędzej pobiegli mi pokazać gdzie to miałam skręcić. No i okazało się, że ktoś przestrzelił nawrót taśma była zerwana i ja sobie Highway na prosto, zwiedzanie poligonu. Taaak walka o cenne sekundy.
Organizatorzy na odprawie straszyli, że tor Motocrossowy, strasznie trudny i ciężki, otóż pozytywnym zaskoczeniem dla mnie było, że był superowy. Wprawdzie, kibice musieli mieć ubaw straszny, jak po pięknych lotach chłopaków/mężczyzn tudzież innych pań, na licznych hopach nadjeżdżałam ja i wydawało mi się że zapierdzielam ostro. Ha ha.
Ania walczy z czasem

Na drugim okrążeniu zobaczyłam obraz, mrożący krew w żyłach Patka w głębokim rowie z miną taką, że wystraszyłam się że coś sobie zrobiła. Przez myśl przemknęło mi, że chyba powinnam się zatrzymać i jakoś pomóc, w końcu miałyśmy trzymać się razem, ale widząc, że dwaj koledzy już pomagają wyciągnąć jej motocykl, orzekłam, że chyba nic jej nie jest i pojedzie dalej, także wypadałoby szybciutko uciekać. Bo to moja jedyna szansa na wyprzedzenie jej.

Uskrzydlona myślą, że jestem na prowadzeniu, czerpałam przyjemność z jazdy, a jak już udało mi się wyprzedzić kilka zawodników płci męskiej to po prostu siódme niebo.

 
 Dziewczyny na trasie (od lewej: Karolcia, Patka, Sandra, Karola)

Przedostatnie kółko - punkt krytyczny.
Jak człowiek nie pracuje regularnie nad kondycją oraz siłą mięśni toteż przychodzi taki moment, że siły odchodzą w zapomnienie. Najgorsze kółko ever. Że tak powiem, smykało mną doimętnie. Jadąc po piasku, odkręciłam manetę, bo już tak fajnie przecież szybko mi to szło, ale sił brak i j** do rowu głębokiego, przywołałam z oddali kibiców, wytargali mnie na trasę spowrotem i jadę. Aż tu nagle, ni stąd ni z owąd koło mnie przechodzi niczym F1, rider ubrany na niebiesko na gas gas-ie ooo jaaacie, nie wytrzymam spinam się w sobie, wszak to Patka mnie wyprzedziła, tak chciałam ją dogonić, że na torze MX wyskoczyłam na hopie i haha.. prawie jak whip, gdyby nie ten plask o glebę. Szybciutko się pozbierałam, poszłam po rozum do głowy i już sobie powolutku na drugim miejscu dojechałam do mety.

Dziewczyny na podium (brakuje Karoli i Sandry)


Zakończyłam zawody, a hasłem przewodnim na niedzielne po południe było "następnym razem będzie lepiej" a na pewno będę się starać.

Serdeczne gratulacje dla wszystkich ridersów, którzy startowali w tych zawodach i zajęli wysokie pozycje, ale i dla całej reszty, że się wam chciało wyściubić nosy z domu, zapakować motor i przyjechać się pomęczyć, dla zdrowia oczywiście.

A tyle było do rozdania


Zachęcam do opisywania w komentarzach swoich przygód na tych zawodach, negatywnych jak i pozytywnych. 

Jak dla mnie było super, świetnie extra, w przyszłym roku poprosimy co najmniej ze trzy takie imprezki ;)

Ania W. Panda Team Werbus

16 komentarzy:

  1. Ania z tobą to jest ubaw. Super opis zawodów. Z perspektywy kibica to wcale tak wolno na tej dryndzie nie jechałaś a i technika niezła była, wynik super, osiem kółek to naprawdę dużo. Fajnie się oglądało twoją rywalizacje z Patką. Dużo nie brakowało....
    Maciek

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie się czytało .miałaś niezlą jazdę.super .fly

    OdpowiedzUsuń
  3. Z generalnej klasyfikacji wynika, że objechałyśmy sporą ilość facetów!!!! Myślę, że to całkiem nieźle tym bardziej, że startowałyśmy z ostatniej linii!!!! Niestety klasyfikacja generalna mi się nie otwiera i dokładnie nie wiem które byłyśmy.
    Ja siedząc w tym rowie nie widziałam jak mnie śmignęłaś ale czułam, że jesteś już daleko - chciało mi się wyć z rozpaczy, że to koniec zawodów!!!. Dobrze, że tych dwóch rajdersów się zatrzymało i pomogli odblokować koło i wyciągnąć GAS-a z dziury :) - dziękuję tym Panom choć nie wiem kim byli.
    Na przedostatnim kółku widziałam, że jesteś blisko ale ciężko mi było się zbliżyć, na szczęście zrobił się korek w lesie i przystanęłaś na parę sec. .. a za chwilkę byłam obok ciebie :)
    Patka
    Ps. Na torze moja jazda wyglądała raczej spacerowo :D choć kilka razy uniosłam się w powietrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na torze najlepiej dawała sobie radę Sandra- ale ona jeździ w MX. Byłyście wszystkie świetne, szkoda, że dla Sandry zaś się zepsuł KTM. Mam nadzieję, że zobaczę Waszą grupę tak liczną w kwietniu!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że będzie nas znacznie więcej :)
    Patka

    OdpowiedzUsuń
  6. Super relacja hehe brawo brawo dziewczyny:)

    OdpowiedzUsuń
  7. opisujecie jakbyście rowerkiem jechały, a dobrze że było spod tego błota widać wasze numerki, bo naprawdę z jazdy w tym tempie nie dało się rozpoznać czy jedzie kobieta czy mężczyzna, podziwiam i czekam na kwiecień a wam życzę owocnych treningów siłowych zimą, bo wszyscy po tej trasie padali z nóg/rąk :D. Patka gratuluje jeszcze raz i oczywiście Ani również, same wiecie, że tu również liczy się fart bo wszystko na trasie może się zdarzyć. A te 8 kółek to bardzo dobry wynik. Może kiedyś przejadę się po Winowie .... na rowerze :)
    Ala KM

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratuluje udanego startu dziewczyny, no i świetnie przygotowanej imprezy dla całej Panda Team. Mam nadzieję, że mój skromny wkład "flagowy" wytrzymał i na kwiecień wystarczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. .. co do zdjęć i komentarzy, dodanych zapewne przez Patkę, powiem tyle "..kto kombinuje ten żyje.." ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam. Czyj obecnie jest tor MX WINÓW? Można tam przyjechać pojeździć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie na Winowie nie można jeździć (no na własną odpowiedzialność można spróbować). Toru za niedługo nie będzie :( albo jakiejś jego części.

      Usuń
  11. witam mam pytanie czy gas gas ec 125 wystarcza mocowo na jakieś zawody i czy nie będzie się dusił na podjazdach aktualnie jeżdżę 450 i nie wiem czy nie będzie na mnie za słaby . pozdrowienia dla pandy :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Mając 125ccm trzeba iść zawsze na maksa. Wszystko można zrobić nawet najtrudniejszy podjazd ale nie jest łatwo :) tu już trzeba mieć dobrze opanowanego 2T i techniczne umiejętności! Na 125 jest super zabawa bo motocykl jest bardzo lekki (dla mnie i tak ciężki :D ). Na 125 można odkryć w sobie nowy talent, motocykl jest fantastyczny! Ale jak przesiadałam się z 4T to nie było lekko i musiałam uczyć się wszystkiego na nowo!
    450 ccm ma bardzo duży moment obrotowy dzięki czemu nawet jeździć bez dużych umiejętności zaliczy większość podjazdów, na 125 trzeba trzymać gaz ale paradoksalnie mała moc sprzyja zaliczaniu trudniejszych podjazdów bo koło nie zrywa przyczepności. Zdecydowanie jeśli jesteś początkującym endurowcem to polecam Ci 125ccm. Ważne tylko żebyś kupił motor w dobrym stanie. Mniejsza o rocznik wszystkie GG od 2002 są bardzo dobre.
    Pozdrawiam,
    Patka

    OdpowiedzUsuń
  13. A wracając do przeżyć z zawodów to miałam jedną taką sytuację jak na drugim okrążeniu wpadłam do rowu strzelniczego (jakaś wąska i głęboka dziura) a na dodatek zblokowało mi się tylne koło i nie mogłam ruszyć motocyklem!!!! Kurcze łzy mi się zbierały w oczach, że to już koniec rajdu i jak się wydostanę z tego miejsca jak ścianki są pionowe! Wszyscy, których wcześniej wyprzedziłam zaczynali mi odjeżdżać :( . Na szczęście dwóch wspaniałych i pomocnych kolegów przybyło z pomocą, najpierw mocnymi szarpnięciami odblokowali koło później odpalili maszynę i w trójkę wciągaliśmy GAS-a do góry. Naprawdę było mi bardzo miło, że wydostali mnie z tej dziury. Chciałam im bardzo podziękować ale nawet nie zapamiętałam numerów startowych a na przedstawianie się brakło czasu :) a później już tylko pozostało mi dogonić Hankę :) i ku mojemu zaskoczeniu udało się, choć gdyby Ania nie zaliczyła upadku to nie miałabym szans!!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Czy październikowej Hałdy nie można przesunąć na 19/20 lub 26/27?:D Mogłabym robić za ekipę ratunkową:D. Gratuluję Świrellą wszystkim jak jedna żona. Patce i Hance Cieszyniance, co nie kończy w kartonach, a na oponach (rym niechcący) szczególnie i Karolce i Karolinie i Sandrze i chłopakom też (ale mniej - wiecie, solidarność jajników).
    Klamka
    P.S. Pit oświadczył, że skrót SM w nazwie SM Panda Racing oznacza Sado-Maso:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sado Maso Panda Racing :D - zaczyna mi się podobać :D .
      Klamka no właśnie ze względu na brak ekipy ratunkowej czyli Ciebie :D nie jedziemy na hałdę!
      Za to masz szanse ratować mnie 26/27.10 :)
      Patka

      Usuń