Google Website Translator Gadget

wtorek, 7 maja 2013


DRAPAK RODEO 2013 !



W długi łikend majowy Strzelecki odłam Panda Racing postanowił zrealizować długo i misternie przygotowywany plan wygrania lansowanego na małą konkurencję dla Erzbergu -  DRAPAK RODEO w Czeskich Petrikovicach.
Wystartowaliśmy  2 maja  ze Strzelec Opolskich w squadzie: Tomek z Sylwią, Sebastian z Beatą, Dominik z Anią i ja z Karoliną . Na  bardzo ładnie położone i przygotowane  kwatery w miejscowości Vlcice koło Trutnova przybyliśmy szybko i sprawnie. Jak na prawdziwych POLSKICH sportowców przystało należalo poddać się aklimatyzacji w Czeskim otoczeniu. Zabieg ten u wszystkich uczestników przebiegł wyjątkowo radośnie i  tanecznie :)
Skoro przyjechaliśmy z zamiarem pokazania Czechom jak się jeździ enduro, pomimo skutków ubocznych aklimatyzacji, podeszliśmy do sprawy wyjątkowo profesjonalnie. Na miejscu, gdzie spodziewaliśmy się, że odbędzie się Prolog przeanalizowaliśmy każdy korzeń, załamanie terenu, podjazd, zjazd. Takiego teamu od analizy terenu życzyłby sobie nie jeden trialowiec.
 Zapisy miały odbyć  się o godz. 17, więc po obiedzie wróciliśmy, lecz organizator,  w swoim zwyczaju jak się później okazało, na poczekaniu przełożył termin otwarcia biura na godzinę 19. Zatem dokonaliśmy ponownie jeszcze gruntowniejszej analizy trasy – bowiem w biurze zawodów i od orgaznizatorów nie dało się niczego dowiedzieć.

Na szczęscie popołudniową porą dojechał do nas „PANDA RACING RESCUE  TEAM” w składzie : Łysy, Ola, Sebastian, Kropek z Dagą i Tymkiem.  Kamień spadł nam z serca bo wiedzieliśmy, że ich pomoc na trudnych elementach trasy może być zbawienna.
Dzień startu – odprawa 8:30. Prolog 9:30. Spodziwaliśmy się 10 minutowego Prologu bowiem o godz.  16 miały odbyć się zasadnicze kwalifikacje. Tymczasem dowiadujemy się że  Prolog trwa 90 minut i ma charakter Cross Country . Bez ładu i składu, podziału na klasy 120 ridersów ruszyło w górę stoku narciarskiego,  tam miał odbyć się start. Od jego wyników  zależało kto pojedzie Drapak RODEO 25 km, a kto DRAPAK RODEO EXTREM ponad 30 km, wzbogacone o naprawde extremalne odcinki. Było wyjatkowo mokro, całą noc padało i chyba kilka dni wcześniej też. Dziwnym sposobem, a w zasadzie sprytem i wyrachowaniem J udało się mi i Sebastianowi zająć miejsce w pierwszej linii startowej.  Ruszyliśmy zatem z najlepszymi  w stawce co okazało się zgubne. Po 10 minutach trasa rozchodziła się na zieloną i czerwoną czyli extrem, z tej racji, że lecielismy z największymi „dzikami”  nie sugerując się znakami, rozumem, a owczym pędem wjechaliśmy na extrem.
Gdy zobaczyłem stromy, błotnisty podjazd w lesie i  Czechów wywracających się jeden koło drugiego, wtedy  zrozumiałem swój błąd. Nagle spostrzegłem Sebastiana, który po chwili odpoczynku zapiął 2-kę w swoim Ktm-ie i pełnym ogniem zdobył szczyt. Pomyśląłem easy..., zrobię dokładnie to samo, dwa .. łokieć i ... dupa... mi zabrakło umiejętności. Dopiero za 3 podejściem i desperackim ataku – gdzie to Gas Gas prowadził mnie, a nie ja jego znalałem się na górze. Po karkołomnym zjeździe dojechaliśmy do miejsca gdzie była kolejna długa i męcząca walka z podjazdem, tam razem z innymi stał Łukasz z zagotowanym płynem chłodniczym, zmartwiłbym się tym gdyby nie fakt, że z większości atakujących podjazd motocykli  wydobywała się buchająca para. Po krótkiej pogawędce, której treści nie można tu zacytować,  okreslającej warunki i poziom trudności zawodów, ruszyłem dalej.
Tym razem wybrałem 1 bieg i jazgot wysokich obrotów,  po kilku glebach i obowiązkowych odpoczynkach zdobyłem szczyt. Alleluja....dalej już było pięknie, prawdziwe enduro, były odcinki trialowe, jazda strumykiem, uskoki , belki, aż do momentu – jak zwykle zjazdów i podjazdów w lesie po korzeniach, no i wiadomo błocie. Gdy sił już brakowało, a ręce były zbetonowane, palce na klamkach sprzęgła i hamulca drętwiały,  przyjąłem komiczną pozycję na motocyklu na narciarza, a jedyną myślą która mną kierowała – „brak gleby bo sie nie pozbieram”.
Urozmaicona trasa wprowadzała mnie w prawdziwą huśtawkę nastrojów, zaraz po lesie znowu piękne endurowe zakręty i zajzd po stoku narciarskim, niestety jak u Hitchcocka kończące się prawdziwym dramatem – kamienisty podjazd  w wąwozie o długości 300-400 metrów. Stanąłem zobaczyłem jak inni sobie z tym radzą – odpocząłem, obmyśliłem taktykę:  „wbijam 2kę i na półsprzęgle balansując motocyklem jak Jervis Graham, lecę do góry usmiechając się do zgromadzonych tam kibiców”.  Jak zaplanowałem tak też zrobiłem  przez pierwsze 5 metrów, gdzie na  kolejnym kamieniu mnie podbiło przebiłem bieg na  1-kę i bez ładu składu, w totalnej anarchii i ujadającym silniku, bez  pozorów techniki, z jednym postanoweiniem – byle się nie zatrzymać rwałem miotany ku górze. Nie wiem jakim sposobem, ale bez upadku i z jednym postojem zdobyłem szczyt. Po paru winklach zajechałem na upragnioną metę. Pomimo że pozostało mi jeszcze trochę czasu na rozpoczęcie drugiego kółka, postanowiłem oszczędzać siły na popołudniowe kwalifikacje, które miały potrwać 60 minut.  Gdy dojechałem do Pando-wiczów, dowiedziałem się że Sebastian pojechał na drugie kółko co moim zdaniem  graniczyło z szaleństwemJ, a Łukasz zrezygnował z dalszej walki pomimo kilku prób na błotnistym podjeździe w lesie.

Dowiedzieliśmy się od orgazizatora, że nasza „SKUPINA B” pojedzie tą samą trasą o godzinie 16. Pojechaliśmy na obiad i odpoczynek. Po zregenerowaniu łapek, pleców i motocykli, rozstawiliśmy najlepszych i najsliniejszych kibiców – Kropka i Łysego z pasami transportowymi do wciągania nas w lesie na podjzadach. Morale wzrosło 3-krotnie, podjazdy były bardzo wyczerpujące, a teraz byliśmy spokojni.  PANDA RESQUE TEAM wciągnie nas nawet na Mt Everest –nic nie było juz straszne.
Tylkonam się wydawało...., bo straszna to .....była organizacja – tuż przed startem dowiedzielismy się, że organizator  przyspieszył rozpoczęcie zawodów ze względu na padający deszcz i wszyscy nasi rywale pojechali godzinę wcześniej o 15 L. Tym sposobem zostaliśmy zakwalifikowani na 120 ridersów po Prologu Serbastian na 68 miejscu a ja na 82 i wystartujemy wwyścigu głównym w DRAPAK RODEO z ostatniej lini statowej.
Cross country DRAPAK RODEO rozpoczęło się punktualnie w niedzielę o 9:30. Ruszyliśmy tą samą trasą, lecz już potwornie wyjeżdżoną, miejscami koleiny były po siedzenie w motocyklu. Jednak tym razem mogliśmy liczyć na Łyego i Kropka którzy czekali z linami na podjeździe w lesie, i nasze Panda Girls, które służyły pomocą na kamienistym  wąwozie przed metą. Nie do przecenienia jest pomoc zawodnikowi  na zawodach po upadku lub wymagającym odcinku trasy.
Obydwaj z Sebastianem wniedzielę zrobiliśmy po dwa okrążenia w czasie 120 minut , Seba dużo szybciej i jak nieoficjalnie sie dowiedzieliśmy zajął 4 miejsce.  Mojego i Łukasza miejsca jeszcze nie znamy ponieważ ceremonia  ogłoszenia wyników była dopiero po 18, a na internecie jeszcze ich do dzisiaj nie zamieszczono.
Podsumowując:
Czechom nie pokazałem jak się jeździ , ale to oni nauczyli mnie :) . Na nic zdały się treninigi na torach motocrossowych, czy prostych, pionowych, ale twardych podjazdach  na Opolskich kamieniołomach. Była to weryfikacja umiejętności technicznej jazdy po górskich lasach, kamieniach i korzerniach . Pomimo, że już po wcześniejszych zawodach Cross Country w Kłodzku byłem obyty z błotem, to za mało, trzeba więcej i więcej, bo  gdy widzę błoto, zamykam gaz, spinam poślady i szukam  najłatwiejszej drogi przejazdu, gdy Czeski  Rider z Petrikovic, odkręca manetę, idzie na gumę i wali w największą breję środkiem :) .

Pozdrawiam Michał



9 komentarzy:

  1. Gratulacje za wyczyn dla wszystkich startujących!:)Takie zawody uczą dużej pokory ;) Ja tylko chciałem się dopytać czy jechaliście też przez ten domek, co go można na video zobaczyć? Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, że daliście radę - gratulacje!!
    Podsumowanie genialne, dokładnie się z nim zgadzam!!!
    Petrikovice to istny hardcore ale fajny i długo się o takich zawodach pamięta :D
    Patka

    OdpowiedzUsuń
  3. Super wynik, dwa okrążenia w dwie godz. to naprawdę rewelacja. Michał nie odpuszczaj, Czeskie enduro to prawdziwa szkoła jazdy, a im człowiek lepiej jeżdzi tym bardziej zdaje sobie sprawę jak wiele jeszcze nauki przed nim i dla tego enduro to taki fajny sport.Maciek

    OdpowiedzUsuń
  4. mam zamiar kupić honde cr 125 2003 r. motocykl działa ale ma słabą kompresje i jest na nicasilu ile mogła by wynieść naprawa góry nie orientujecie się .
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeśli dobrze poszukasz jest ciekawy artykuł o nicasilu i jego regeneracjach, naprawach etc na motox.com.pl w temacie porady albo serwis. druga opcja to telefon do najblizszego serwisu w Twojej okolicy.

      Usuń
  5. wie ktoś jak z częściamy do motocykli tm ??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TM ostatnio pojawił się w Polsce jako marka, pewnie wiekszosc częsci jest dostępna, jak nie od ręki to na zamowienie na pewno. sugeruje telefon do najblizszego serwisu, ktory zalatwi sprawe ;)

      Usuń
  6. witam mam pytanie do jakiegoś znawcy tematu ponieważ jestem zielony w tym temacie czy jest sens kupna motocykle z tłokiem o selekcji d na nicasilu
    z góry dzięki i pozdrowienia dla PANDA RACING

    OdpowiedzUsuń
  7. będzie w tym roku chorągiewka ??

    OdpowiedzUsuń