Google Website Translator Gadget

niedziela, 9 grudnia 2012

FIM Super Enduro - Atlas arena 08.12.2012 r

Już po raz drugi w Łódzkiej Atlas Arenie odbyły się Halowe Mistrzostwa Świata w Super Enduro, również po raz drugi byliśmy tam obecni, tym razem w charakterze kibiców i pasjonatów enduro. Widać było że i tym razem jeśli chodzi o przygotowanie trasy i przeprowadzenie zwodów organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Pod tym względem nie mamy się czego wstydzić, zawody były pełne fajerwerków, emocji i pokazów kunsztu jeździeckiego na najwyższym światowym poziomie. 
Swoją niepodważalną dominację po raz kolejny udowodnił nasz już narodowy idol Tedi Błażusiak, mimo ogromnego ciśnienia spowodowanego startem przed własną publicznością i mocno depczących mu po piętach rywali w postaci Davida Knighta i Jonny Walkera, Tedi nawet przez chwilę nie dał złudzeń kto jest najlepszym zawodnikiem Super Enduro. Szkoda tylko, że Tedi jest naszą jedyną wizytówką Polskiego enduro na światowych arenach, mówiąc szczerze obserwowanie poczynań naszej krajowej czołówki enduro w Atlas Arenie napawało mnie momentami zgrozą i zażenowaniem. Wydaje mi się, że weryfikacja dopuszczanych zawodników do startu w klasach Mistrzostw Świata powinna przebiegać w sposób bardziej wybiórczy pod względem umiejętności danego zawodnika. Bo oto mieliśmy zderzenie dwóch odległych światów,  enduro światowego z Polskimi bardzo odbiegającym poziomem. Zdaję sobie sprawę, że z próżnego i Salomon nie naleje, ale czy ma sens za wszelką cenę wystawianie krajowych zawodników w MISTRZOSTWACH ŚWIATA tylko po to żeby stwarzali zagrożenie na trasie podczas swoich  przewrotek? Takich sytuacji było mnóstwo, nasi zawodnicy nie wytrzymywali tępa narzuconego przez zagranicznych rywali, w wyniku czego padali jak muchy stawając się kolejnymi przeszkodami do pokonania. Niestety takie sytuacje miały też wpływ na obiektywność końcowych wyników. 
Najbardziej pokrzywdzonym zawodnikiem Łódzkich zawodów był doskonały angielski zawodnik Danny McCanney startujący w Mistrzostwach Juniorów. Pierwszą nie zrozumiałą dla mnie decyzją sędziowską było ustawienie na linii startu tak doskonałego zawodnika za najmłodszym i najmniej doświadczonym zawodnikiem w stawce. W efekcie nie udanej próby rozruchu motocykla, nasz najmłodszy zawodnik zablokował McCanneya.. Jest oczywistym że szybkość reakcji na starcie w tego typu zawodach ma kluczowe znaczenie w późniejszym przebiegu wyścigu. McCanney na chwilę przed startem rozpaczliwie sygnalizował awarię motocykla swojego rywala który stał przed nim, niestety  sędziowie nie zareagowali, ta sytuacja w moim odczuciu była skandaliczna. McCanney mimo ogromnej straty na starcie z ostatniego miejsca w przebiegu wyścigu, walcząc jak lew zdeklasował swoich rywali wysuwając się na prowadzenie. Zmierzając po pewne zwycięstwo do mety na przed ostatnim okrążeniu natknął się na kolejną przeszkodę w postaci przewracającego się wprost pod jego motocykl dublowanego polskiego zawodnika. Ta sytuacja pozbawiła go bardzo zasłużonego zwycięstwa, skorzystał na tym nasz najlepszy reprezentant klasy junior Paweł Szymkowski wygrywając wyścig. Podobnych sytuacji w tym biegu było więcej, miały one bardzo duży wpływ na końcową klasyfikację w tej klasie, w moim odczuciu nie do końca niestety obiektywną. W drugim biegu tej klasy McCanney w sposób dobitny udowodnił swoją klasę zwyciężając tym razem nie napotykając na nie przewidziane sytuacji na torze. W końcowej klasyfikacji ten doskonały zawodnik z Anglii zajął drugą lokatę za naszym zwycięzcą klasy, Szymkowskim. Dla mnie nie ujmując umiejętności i postawy naszemu zawodnikowi, McCanney był najlepszym zawodnikiem klasy junior. Szkoda, że zabrakło odpowiedniej reakcji na starcie pierwszego biegu, taka sytuacja kładzie się niestety cieniem na obiektywności i profesjonalizmie sędziowskim. 
W podobny sposób drugie miejsce w klasie Mistrzostw Świata stracił David Night, jadący cały czas za Tadkiem wpadł na ciasnym kamienistym zakręcie w kleszcze dublowanych zawodników z Polski, skutkowało to kilkunasto sekundowym postojem Knightera i spadkiem o kilka pozycji w dół. Jako widz nie odebrałem tego jako sportową porażkę a raczej jako przypadkową wpadkę spowodowaną niepotrzebnym chaosem na trasie.  
Trzeba jednak przyznać, że w klasie Pucharu Polski nasi młodzi zawodnicy wypadli dużo lepiej niż w zeszłym roku. Bardzo zaprocentowało stworzenie cało rocznego cyklu Mistrzostw i Pucharu Polski w Super Enduro. Tym razem nasz krajowy narybek enduro pokazał oprócz wielkiej woli walki spore umiejętności techniczne i przede wszystkim dużo lepsze przygotowanie kondycyjne które pozwoliło większości zawodnikom dotarcie do mety o własnych siłach. 
Oby PZM wyciągnął odpowiednie wnioski z potrzeby organizowania jeszcze większej ilości zawodów adresowanych do szerszego grona zawodników, mniej zamożnych w śród których znajduję się mnóstwo nie odkrytych talentów. 
Równie dużym zaskoczeniem dla mnie był występ Tomka Goloba w klasie Mistrzów, jego precyzyjna i bardzo skuteczna jazda pozwoliła mu zwyciężyć nad sławami Polskiego Enduro. Oczywiście zaprocentowała tu wielka wytrwałość w treningu. Drugie miejsce w tej klasie zajął obstawiany jako faworyt Wojtek Rencz, oczywiście ta przegrana nie dyskwalifikuje Wojtka jako jednego z najlepszych zawodników enduro swojego pokolenia. 
Podsumowując zawody w Łodzi trzeba stwierdzić, że są one jednym z niewielu jasnych punktów na mapie Polskiego Enduro i wielka szkoda, że osoby decydujące o kształcie tej dyscypliny w naszym kraju podejmują tak mało wysiłku w kierunku jej rozwoju. A naprawdę heroiczną walkę o istnienie tego sportu toczą prawdziwi zapaleńcy tacy jak prezes Łódzkiego Klubu Motorowego Pan Andrzej Andrzejak.

15 komentarzy:

  1. Zawody super, chociaż nie potrzebnie sprzedawali trąbki!!!! Wielbiciele trąbek tak hałasowali, że nie było słychać wypowiedzi komentatorów czy gwiazd!!!
    Generalnie extra extra impreza!!!
    Patka

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie przeczytać sensowny komentarz z zawodów ,które się z przyjemnością oglądało, mimo małych wpadek - jak to w życiu .miejmy nadzieję ,że co rok będzie , i będzie lepiej za co trzymam kciuki .zawodnicy dali z siebie wszystko .tak przynajmniej wyglądało na oko AMATORA .mamy chyba szczęście ,ze wogóle komuś chciało się zorganizować w Polsce taką MISTRZOWSKĄ imprezę .czekam na następne ,a w miedzy czasie trochę latania na wlasanym enduro ( powyżej 0 stopni ).nowy sezon już niebawem - powodzenia.pozdro FLY

    OdpowiedzUsuń
  3. p.s. dobrze ,że nie kupiłem trąbki :D .tak bywa jak do tego w gratisie dołączają pare kubków browara .fly

    OdpowiedzUsuń
  4. p.s.2 podobno za rok mają być TRĄBKI z okrzykiem: Tedddy gazuuuu... .fly .co wy na to ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy komentarz Maciek, to prawda że była przepaść pomiędzy zawodnikami polskimi a tymi z czołówki (w sprzęcie i umiejętnościach). Z drugiej strony niech jeżdżą też z najlepszymi, na pewno da im to obraz ile im do tych mistrzów brakuje. Co do McCanney tyle szczegółów ze startu jego nie pamiętam ale przypominam, że tak właśnie wyglądają w ogóle zawody, dublowanie zawodników to element tej gry, który wielokrotnie wpływa na końcowy wynik wyścigów. Dzięki za fajny wyjazd, w domu zameldowałem się o 4tej (ps. jeszcze jedną butelkę płyn musiałem dolać :P) Piątka dla Was, sarenek, mrozu i Mietka :) Łuk OO. ps2. sklep z AJP w czechach przebadałem.... :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dublowanie jest żeczywiście czymś normalnym ale w tym przypadku wpływało to za bardzo w sposób losowy na przebieg rywalizacji, głównym błędem organizatora, czego można było uniknąć było dopuszczenie do sytuacji w której na starcie zawodnik z czołówki był zablokowany, takie niby szczegóły wpływają na wynik sportowy zawodnika który podporządkowuje całe życie treningowi. Moim zdaniem nie można przymykać oka na takie detale. Wyobraż sobie co by się działo gdyby w taki sposób zablokowano np. Tediego na starcie? Oczywiście, że są wymierne korzyści startów naszych zawodników w tak elitarnych zawodach, ale należało by chyba wyciągnąć jakieś wnioski z poziomu ich startu. AJP OK.

    OdpowiedzUsuń
  7. Co do poziomu w sprzęcie nie krytykuję żadnego z zawodników bo jest to uzależnione od budżetu danego zawodnika, tym bardziej podziwiam wyczyny na starych cr i yz-tkach.

    OdpowiedzUsuń
  8. ps. fajnie było spotkać ekipę z Siedlęcina i z Nowej Rudy i znajomych z Opola :D
    Mccaneya mi szkoda bo był najlepszy w klasie Junior i do tego jechał GAS GAS-em :)
    Patka

    OdpowiedzUsuń
  9. Do formuły zawodów nie należy blokowanie zawodnika na starcie koniec kropka.Maciek

    OdpowiedzUsuń
  10. Zawody oceniam pozytywnie, choć z niedociągnięciami niestety większymi niż w ubiegłym roku. Mam tu na myśli organizację. Ochroniarze, jednocześnie informacja w zielonych ciuszkach stojący tyłem do płyty, ich zadaniem było m.in. pilnowanie przejść na schodach i aby w trakcie wyścigów nie stali na nich kibice, niestety z tego zadania się nie wywiązali... Kolejny minus, gdzie byli porządkowi jak przed ostatnim pokazem FMX na płytę, a co gorsza na dirta, wbiegł koleś z kierą i lampą z EXC, gdy zawodnicy FMX szykowali się już do rozpędu i skoków. I niezrozumiana dla mnie rzecz, dlaczego nie wpuszczano przed 15. skoro w ubiegłym roku oglądałem wszystkie treningi i kwalifikacje, tak jak to ma miejsce na zawodach w USA. I jeszcze dwa "ale" w stronę kibiców. Tak jak pisaliście - trąbki i ich stanowczy NADMIAR oraz fakt, że niektórzy na imprezie sportowej miny i zachowanie mieli jak na pogrzebie, odbierałem to tak jak by byli tam "za karę". Na koniec chcę tylko dodać, że Taddy nigdy nie przestanie mnie chyba zaskakiwać, oczywiście pozytywnie, jazda w jego wykonaniu z tak potwornym bólem dziwi we mnie wielki podziw, dlaego WIELKI SZACUN DLA CIEBIE TADDY! Tutaj macie na początku filmiku co mam na myśli:
    http://www.youtube.com/watch?v=HDSMuhUdUeA&feature=share
    Wielkie brawa należą się również dla zawodnika na starej YZ 250 z '91 lub '92 roku, który w drugim finale grupy B i C pokazał klasę i co za tym idzie samoczynnie narzuca się na język powiedznie "nie maszyna lecz technika zrobi z ciebie zawodnika" ;)
    Tyle odemnie, pozrawiam Andrzej.
    Do zobaczenia za rok :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Co do biegania po płycie, to pewien fotoreporter (chyba w ostatnim biegu klasy mistrzowskiej) wpadł prawie pod koła Tadka!!
    Śmieszne było też jak sędzia flagowy odmachujący koniec biegu nie zdążył odmachać Tadkowi mety, na szczęści nasz mistrz sam się zorientował, że to koniec wyścigu :)
    Patka

    OdpowiedzUsuń
  12. Wg mnie najbardziej krępującą sytuacją i plamą na honorze polskiej publiczności była prezentacja zawodników, jak to kibice oklaskiwali każdego polskiego zawodnika, a wielkie sławy z areny międzynarodowej prezentowali się w ciszy. :( Z czasem na szczęście publika rozgrzala swe gardła i dłonie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. WESOŁYCH ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA I NAJLEPSZEGO W NOWYM ROKU 2013 dla Wszystkich endurowców, i nie tylko na całym świecie .fly

    OdpowiedzUsuń