Zgodnie z planem
wyruszyliśmy na kolejną eliminację Mistrzostw Czech w enduro. Plan był
ambitny, Patka miała po raz pierwszy ukończyć zawody i być sklasyfikowana
chociaż jednego dnia a ja chciałem bez spóźnień w równym tempie pojechać
na miarę swoich możliwości. Wiedzieliśmy , że nie będzie łatwo, w dwóch
poprzednich eliminacjach na które się wybraliśmy trasa zawodów okazała się za
trudna a przygotowanie do zawodów nie wystarczające. Tym razem klasa kobiet w
której startowała Patka miała do pokonania każdego dnia dwa razy po 55 km.
trasy, w którą były wpisane dwie próby enduro i cross. Sama dojazdówka miała
tym razem zdecydowanie szybszy charakter, trzeba było się mocno koncentrować
żeby nie popełnić błędu i nie wylecieć z trasy. Mnóstwo kamieni, korzeni i
wąskich pokręconych ścieżek dawało się mocno we znaki zawodnikom. Próba enduro
zlokalizowana na zboczu trawiastej góry miała około 4 km. długości,
naszpikowana szykanami w postaci ciasnych koleistych zakrętów i krótkich
prostych predysponowała zawodników o dużych umiejętnościach technicznych. Próba
nazwana cross testem miała mało wspólnego z motocrossem, bardziej pasowało by
określenie próba extrem. Składała się z dwóch części, pierwsza to klasyczna
ścieżka enduro, mnóstwo kamieni i kolein przechodziła w drugą część
naszpikowaną elementami extrem.
W klasie mistrzowskiej wystartowali nasi dobrzy znajomi z Opola Andrzej Gruntowski, który zajął ósme i piąte miejsce (Puchar Czech kl.E2) i Marcin Małek który zajął każdego dnia czwarte miejsce w kl.E2 (Mistrzostwa Czech). W generalnej klasyfikacji Marcin zajął doskonałe 6 miejsce!! Obydwóm serdecznie gratulujemy i dziękujemy za pomoc i cenne rady w trakcie zawodów. Po raz kolejny w charakterze kibica i fotoreportera doskonale spisał się Fly, Roman i Kuba.
link
do fotek vervaracing.cz
Moje wrażenia(PATKA)
Mieliśmy jechać większą ekipą tj. Łukasz OO,
Roman i Kuba, Michał i Sebastian i my ale jak zwykle skład się skurczył.
Szkoda, że problemy dnia codziennego często komplikują nam nasze motocyklowe
plany.
Nas te problemy też dotknęły i jak zwykle
wszystko było na ostatnią chwilę, nie zdążyliśmy zobaczyć prób i to już w ogóle
mnie stresowało i na dodatek zapisy były do 21 a my przyjechaliśmy około 20:30
!!!
Na miejscu byli już Marcin Małek i Andrzej
Gruntowski, którzy po krótce opowiedzieli nam jakie są próby, dowiedziałam się,
że jest extrem (masakra nie lubię i boję się extrem). Szybkie zapisy, oddanie
motocykli i powrót do busa na nocleg :).
Jak zwykle pierwszą noc spędziliśmy bezsennie
przewracając się z boku na bok. Na brak snu wpływał również padający deszcz,
który dawał dużo do myślenia na temat trudów trasy.
Poranek przywitał nas ładną pogodą i nastroje nam
się poprawiły. Czas do startu upłynął na przygotowaniach i przełykaniu na siłę
śniadania. Dobrze, że Fly był z nami bo przynajmniej umiał nas rozbawić i
oderwać na chwilę od stresujących myśli oraz kroił pyszne pomidorki i nas
karmił :D
Cały czas myślałam czy uda mi się ukończyć
chociaż jeden dzień byłoby to dla mnie wielkim sukcesem. Czas startu miałam o
godz. 9:35 tym razem startowałam w trójce z dziewczynami. Maciek startował 5
minut po mnie więc cieszyłam się, że jak gdzieś utknę to mi pomoże!
Próba rozruchu przebiegła bez problemu i w
moim czasie wyruszyłam na trasę rajdu. Całą dojazdówkę trzymałam się za Petrą
(tempa Michaeli niestety nie wytrzymałam) chciałam za wszelką cenę dojechać na
pierwszy PKC bez spóźnienia. Po pierwszych kilometrach okazało się, że trasa
różni się charakterem od poprzednich zawodów. Mimo, że zawody rozgrywane były w
górach to organizator tak skonfigurował trasę, że była nawet przyjemna.
Znalazły się trudne dla mnie odcinki ale cały
czas w głowie miałam słowa Maćka, który zawsze powtarza mi: „trzymaj gaz”!!! i
gdy tylko zaczęły się podjazdy z korzeniami i kamieniami mówiłam do siebie:
„trzymaj gaz” albo „gazio ciągnij mnie i proszę nie rzucaj się na boki” :D i
wciągałam się nawet na 3-biegu i prawie na pełnym ogniu :). Chyba oprócz odrobiny szczęścia, świetnego
motocykla jaki jest mój Gas Gas-io w równej jeździe pomogło mi uczestnictwo w
poprzednich zawodach, mimo porażek jakie poniosłam szkoła jazdy jaką wyniosłam
z tych zawodów pozwoliła mi na przyzwoitą jazdę i rywalizację z dziewczynami!Sama byłam w szoku, że potrafię dotrzymać tempa
dziewczynom. Po dojechaniu na pierwszy PKC, przed próbą enduro okazało się, że
mam jeszcze parę minut zapasu. Wciągnęłam turbo doładowanie o smaku pomarańczy
i koncentrowałam się nad startem do próby enduro (pierwsza nie mierzona),
wiedziałam, że próba jest bardzo techniczna – dużo zakrętów, przejazdów przez
wąwozy, kamienie i korzenie ale liczyłam na to , że poradzę sobie i dojadę do
mety próby. Zapaliło się zielone i wystrzeliłam jak z procy – długa prosta pozwalała
na odkręcenie gazu, za nią ostry zakręt w lewo, prosta, zakręt itd. Cały czas
starałam się balansować na pograniczu moich możliwości, trzymałam manetkę gazu
najmocniej odkręconą jak się dało (oczywiście nie do końca :)
). Przed pierwszym rowem dogoniłam moją rywalkę Petrę, która startowała przede
mną i tak się podekscytowałam, że zamiast przejechać płynnie rów, to
wystrzeliłam z niego jak z procy! Skończyło się przewrotką i mozolnym
odpalaniem. Dojechałam do końca próby i od razu pojechałam dalej na trasę. Następna dojazdówka była najdłuższą jej limit
czasowy wynosił 55 minut. Czas ten zleciał mi bardzo szybko, organizatorzy
zadbali żeby uczestnicy rajdu nie nudzili się na trasie i nie były to atrakcje
widokowe (może takie były ale trudy trasy nie pozwalały na dekoncentrację i
oglądanie krajobrazów). Trasa momentami była bardzo szybka, długie podjazdy i
zjazdy najeżone kamieniami i korzeniami przeplatane były odcinkami dróg
szutrowych na których co lepsi zawodnicy odkręcali gaz do końca. Wreszcie dotarłam
do PKC nr 2 przed próbą cross. Mimo, że zmieściłam się w czasie to nie udało mi
się na czas przepchać w kolejce do PKC i złapałam 1min spóźnienia, trochę się
podłamałam, że zniweluje to moją przewagą nad Petrą ale jak się później okazało
strata ta nie wpłynęła na końcowy wynik.
Próby crossowej nie
zdążyłam przejść przed zawodami, wiedziałam tylko że jest odcinek extreme.
Zapaliło się zielone światełko i ruszyłam na próbę, w sumie nie miała ona nic
wspólnego z crossem, bo były kamienie, wąskie ścieżki, błoto i moje
znienawidzone koleiny (nie umiem jechać w koleinie – macham nogami jak pajac!)
Po odcinku endurowym zaczęły się elementy extreme i tak naprawdę to nie
pamiętam jak je przejechałam, po prostu robiłam to instynktownie starając się
wyłączyć strach i udało się nie zaliczyłam ani jednej przewrotki i czas na
próbie miałam przyzwoity.
Po próbie cross była jeszcze 24min dojazdówka do padocku gdzie nastąpiło szybkie tankowanie, krótka wymiana wrażeń z MaćkiemB, który akurat tez tankował i ruszyłam do drugiego okrążenia. Drugie kółko jechałam już pewniej i samotnie. Trasę już znałam i wiedziałam czego się spodziewać, czułam się panem własnego losu :). Dojechałam na próbę enduro jeszcze z większym zapasem czasowym tym razem próba enduro była już mierzona i starałam się jechać bez błędów – udało się bez przewrotki. Dojechałam do końca i znów pojechałam dalej na kolejny odcinek trasy. Tu dogonił mnie Maciek i jak upewnił się, że sobie w miarę radzę pojechał dalej swoim tempem a ja w tym czasie zestresowana, że już nie jedzie za mną utknęłam na podjeździe :D. Dobrze, ze przypięłam sobie zegarek na moto to wiedziałam jaki mam czas i ile mi zostało do dojechania do PKC 2. Na drugiej próbie crossowej trochę mnie poniosło, na podwójnej hopie, o której myślałam, ze jest pojedynczą (zapomniałam, że tak tam było) podbudowana dopingiem kibiców odkręciłam mocno gaz chcąc wykonać efektowny skok, kiedy oderwałam się od ziemi moim oczom ukazała się kolejna hopa, której nie planowałam w moim locie! W myślach miałam: "kurde już po nadgarstkach" i odjęłam gaz. Efekt był taki, że uderzyłam przednim kołem w przeciwstok nóżki poleciały mi do góry i naśladując supermena wykonałam lot koszący (patrz rysunek)
:D na szczęście nic mi się nie stało otrzepałam
się, kibice podnieśli i odpalili mi motor, i ruszyłam trochę roztrzęsiona na
dalsza część trasy. Ten wyczyn przypłaciłam sporą stratą czasu na próbie, na
szczęście ta strata też nie wpłynęła na końcowy wynik. Trochę poobijania
dojechałam do mety!! Nie mogłam uwierzyć, że ukończyłam cały dzień zawodów,
wiedziałam że będzie puchar ale nie sądziłam, że za 2 miejsce :D – jupi!!! Pominę opis drugiego dnia ponieważ nie wydarzyło
się w nim nic nadzwyczajnego pomijając fakt, że udało mi się powtórzyć wynik z
pierwszego dnia. To niesamowite uczucie ukończyć dwa dni takich zawodów. Jestem
bardzo szczęśliwa i ciągle nie dowierzam, że mi się udało!!!
Nie mogę się doczekać następnych zawodów!!
Dzięki Fly, Romanie i Kubo za doping i wsparcie i
fotki!!
Czad opowieść, czad historia, super wynik i piękna trasa. Gratulacje! :) ps. mnie się podoaba najbardziej ręczny rysuneczek apropos krashu hehe dezerter Łuk OO.
OdpowiedzUsuńhej.najbardziej spodobało mi się stwierdzenie PATKI :"pominę opis drugiego dnia ... nic nadzwyczajnego ... udało sie powtórzyć wynik ..." .ENDUROPATKO to zajedwabisty START biorąc pod uwagę ,że nie zawsze da się ukończyć zawody ( zwłaszcza z taką glebą rys.piękny -nie widziałem na szczęście na żywo ).A TYjeszcze wstajesz otrzepujesz się i zdobywasz DRUGI PUCHAR nie gorszy od pierwszego .niektórzy daliby się pokroić za takie zawody i piękne PUCHARY .gratulacje zasłurzone ZWŁASZCZA w takim mocnym gronie zawodniczek LOKO z wiekszym doswiadczeniem . tylko patrzeć jak będą ci gratulować wygranej -WBIJASZ DO MISTRZOSTW PRZEBOJEM:-) trenuj i trzymaj GAS ,a ja chętnie bedę CIĘ naśladował .mam też przeczucie ,że koledzy ci pozazdroszczą i dołączą na PUDLE !!!POWODZENIA .z obserwacji widza i wyglodniałego amatora muszę POCHWALIĆ sąsiadów CZECHów za piękną PRÓBĘ CROSS EXTREM ,na której zmieścili wszystko co możliwe na tak małym terenie .extra przygotowane i też nie takie łatwe jak się wydaje .aż żal nie polatać ,niech żałują ci co mogą ,a nie byli .dojazdówki też były przyjemne ,bo po lesie w krajobrazach ,a nie po asfalcie i betonie ...?fajn a EKIPA startowała i z przyjemnością było przyjechać i pokibicować NASZYM . dobrze ,że nie byłem jedyny ( ROMAN,KUBA ) bo daleko nie było ... .piknikowa atmosfera i piękna pogoda ( na pożegnanie niebo płakało lodowymi łzami za endurowcami ) dzięki ,za piękne przejazdy na CROSS TEŚCIE PATKI ,MAĆKA,MARCINA I ANDRZEJA -tyle tylko widziałem i było wartone .dodam ,że ekipa MISTRZOSTW CZECH latala jak się patrzy po glazach i oponkach,belach itp. z prędkością śwatła -BRAWO p.s. specjalne podziękowanie dla ANDRZEJA za dowiezienie żółwia ( czyli mnie ) 4 km na padok na jego moto po zawodach .DZIKI .POZDRAQWIAM .zachęcam do staru lub kibicowania na następnych ENDURO i CROSS C.
OdpowiedzUsuńZ tym drugim dniem to chodziło mi bardziej o to, że żadnej gleby nie zaliczyłam :), do dzisiaj nie mogę uwierzyć w moje drugie miejsce!!! Spać nie mogę - tzn śpię i przewracam się z boku na bok i myślę czy to wszystko mi się śniło czy nie?
OdpowiedzUsuńA za ten lot to mi wstyd - widziałam takie na filmikach i nigdy nie chciałam takiego przeżyć ... brrr okropne!
Dezerter następnym razem nie zdezerteruje!!! Nie pozwolimy na to!!!!
Dzięki Fly za wszystko, next time widzimy się na trasie :)
Patka
wiem,wiem emocje jeszcze nie opadły .a ghleba ważne rzecz trzeba do niej trzymać dystans najlepiej minimum metrowy .i tego ci rzyczę na codzień .jeszcze raz szacun .P.S.nie ma za co dzienks .nic nie zrobił .tylko ...oho
UsuńPatka, gratulacje!
OdpowiedzUsuńTak trzymac (gaz) :)
link do fotek:
OdpowiedzUsuń- http://bezinka69.rajce.idnes.cz/Sumperk_14.7.2012-male/
Dzięki Karola, może i Ty się skusisz na jakieś zawody w CZ ??
OdpowiedzUsuńPatka
Brawo!! GRATULUJE!!
OdpowiedzUsuńDzięki Zbychu!!!!
OdpowiedzUsuńAle się wzruszyłam! :) Patka, wiesz, że kibicuję ci całym sercem i z wielką mocą kobiecego wsparcia! Jestem z ciebie straszliwie dumna, bardzo ci gratuluję - niech zasłużone sukcesy płyną teraz szerokim strumieniem, a radość z jazdy niech się nigdy nie ma końca! :)))))
OdpowiedzUsuńJesteś debeściak i morowa dziewczyna! :)
buziaki!
ucek
Gratulacje !!
OdpowiedzUsuńWasza relacja z zawodow natchnęła nas do startów w czechach i sadze ze w przyszłym sezonie spotkamy się na starcie :-)))
A może zdecydujecie się jeszcze w tym roku :). Następna eliminacja jest 25.08 koło Pragi. Zawody zapowiadają się bardzo ciekawie. Pętla będzie miała ok 70km. Dwie próby i extreme. Tereny podmokłe i górzyste. Naprawdę polecamy klasa hobby wbrew pozorom bardzo mocna.
OdpowiedzUsuńMaciek
Dziękujemy. Fajnie jakbyśmy jeździli większą ekipą
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Patka
Ps. Łucja dziękuję, pamiętaj o wrześniu :D
Wybieracie się może na ten weekend na zawody do Nowego Kościoła?
OdpowiedzUsuńKtoś będzie :)
OdpowiedzUsuń