Google Website Translator Gadget

poniedziałek, 10 października 2011

Jak uprawiać enduro w harmonii ze środowiskiem!

Federacja FIM opublikowała książeczkę dotyczącą prawidłowego użytkowania motocykla w harmonii ze środowiskiem naturalnym. Tłumaczenie opisów chyba zbędne bo obrazki są bardzo czytelne.
Szkoda, że w Naszym kraju poziom inteligencji off-road jest tak skromny. Niestety poszczególne instytucje Państwowe, tj. Urzędy Gmin, Nadleśnictwa i inne nie dają szansy na prawidłowe i harmonijne współistnienie sportów motocyklowych ze środowiskiem. Jedyną reakcją obronną jest zakazywanie jazdy po lasach i innych gruntach. Nie od dziś wiadomo, że to co zakazane najlepiej smakuje więc taki proceder jak nielegalne jeżdżenie po lasach będzie coraz większy. Wystarczy trochę dobrej woli władz lokalnych w porozumieniu z leśniczymi i mogłyby powstać wydzielone enklawy lub ścieżki dla endurowców. Takie działania zawęziłyby i zminimalizowały nielegalne rozjeżdżanie lasów!
Tak na marginesie jak się ma szkodliwość użytkowników motocykli do tzw. gospodarki leśnej (wycinanie drzew, mordowanie zwierząt w imię prawa!! - większość leśników to legalni zabójcy zwierząt) my co najwyżej przeganiamy zwierzęta z pod ambon strzeleckich.


Poniżej link do filmiku z post-u Rezi-ego 19.11.2010
Las, Motocross & Brak Tras - materiał filmowy

19 komentarzy:

  1. hej.jestem świerzak w grupie .pewnie w wielu miejscach w Polsce nasi zadają sobie to samo pytanie : gdzie więc można odkręcić na maxa? w pojedynkę nic się nie wymyśli ,tylko razem można coś zdziałać .mamy czas ...może 5 lat ,może 10 , warto się zgadać na forach i powoli szukać drogi .co wy na to ?ja lubię to co nie możliwe ,im częsciej to słyszę tym lepiej .pozdro.mały fly.p.s.piszcie co udało wam się dowiedzieć w temacie .GAS na maxaaa

    OdpowiedzUsuń
  2. Mądra i cenna akcja! :)

    Niestety nie ma czegoś takiego jak harmonijne współistnienie sportów motocyklowych ze środowiskiem - to piękna demagogia - w lesie jesteśmy tylko gośćmi (tak, jak każdy człowiek) i agresorami (jak wszystko, co płoszy zwierzynę i dewastuje poszycie). I nie ma znaczenia, że "inni" rozjeżdżają GO podczas wycinki drzew lub zabijają JE podczas polowań.
    Na poziomie etyki ekologicznej niczym się od nich nie różnimy.. niestety.. :( pewnie jesteśmy nawet gorsi, bo traktujemy przyrodę jak swoją własność i nie czujemy nawet takiej potrzeby, by "dać" coś od siebie w zamian..
    Dlatego zawsze przy takich tematach zastanawiam się, kiedy padnie zdanie: "OK, bierzemy z przyrody wszystko, co najfajniejsze - daje nam ekstra tory, genialne ścieżki, ulubione endurowe place zabaw, wyjazdy w polskie/rumuńskie/hiszpańskie/greckie/czy inne góry i całą tę radochę związaną z jazdą w ciekawym terenie, ale co MY moglibyśmy dla NIEJ zrobić?".
    Zadaliście sobie kiedyś takie pytanie?
    Pytam serio i z czystą intencją.

    W myśleniu o enduro nigdy nie charakteryzowała mnie beztroska - powiedziałabym raczej, że mam od początku potężny problem etyczno-ekologiczny i cały czas jestem w pewnym procesie. Moja świadomość też się cały czas zmienia.
    Teraz rozmumiem to w ten sposób, że enduro, to nie tylko szkoda na polu środowiska naturalnego, ale też i szkodzenie lokalnej społeczności. Ale świetoszkiem nie jestem..

    Jednak zakazy i nakazy nie spowodują, że problem zniknie. Jedyną możliwością kontroli nad tym zjawiskiem jest legalizacja i ściśle określone zasady użytkowania terenu (dla mnie ma to wiele analogii z prostytucją - to że mi się nie podoba, nie znaczy, że jej nie ma, a to że jest nielegalna, powoduje tylko totalną patologię, przestępczość, szarą strefę, brak ubezpieczeń i emerytur dla osób w ten sposób pracujących, brak opodatkowania dochodów i możliwości kontroli epidemiologicznej środowiska).
    Czyli jak nie można czegoś wyeliminować, należy przynajmniej to móc dobrze kontrolować.

    Nikt nie mówi, ze można znaleźć rozwiązanie idealne, ale można myśleć racjonalnie i wybrać najmniejsze zło.
    Pomysły jak mądrze współużytkować tereny zielone już dawno są - chodzi głównie o możliwość dyskusji z państwowymi instytucjami za to odpowiedzialnymi.
    Polecam inicjatywę http://enduro4fun.pl/

    A inną rzeczą jest mądra edukacja ekologiczna całego społeczeństwa, bo spróbuj wytłumaczyć młodemu enduro riderowi, że jakaś część lasu jest szczególnie cenna i ważna dla ekosystemu, jak od zawsze tam z ojcem śmieci wyrzucał i od zawsze tam drzewo kradł.

    Ja się złapałam na "samorozgrzeszaniu się" i usprawiedliwianiu pasją wielu rzeczy - i to jest bardzo słabe - ale największym rozczarowaniem był zerowy odzew endurowych znajomych na pomysły w stylu: kupujemy 100 drzewek i pytamy nadleśnictwo gdzie je zasadzić lub 2 x w roku bierzemy worki i sprzątamy śmieci w okolicznych lasach.
    Gdyby u was pojawiła się taka wola i moc sprawcza - to przyjadę choćby z drugiego końca kraju :) :) :)
    Pozdrawiam serdecznie
    Uc

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje mi się że idąc takim tokiem rozumowania jak moja przedmówczyni dojdziemy do wniosku że jakakolwiek działalność człowieka jest destrukcyjna dla środowiska. Inna sprawa, że tak rzeczywiście jest, chodzi nam o to że instytucje zarządzające lasami - naszym wspólnym dobrem uprawiają demagogie bo zamiast bezwzględnie je chronić to je eksploatują w sposób daleki od rozsądnego. Nie twierdzę też że jesteśmy świętoszkami ekologicznymi i zawsze jest mi przykro kiedy spłoszę jakieś zwierzę przejeżdżając przez las. Tak czy siak jedyną możliwością ochrony lasów przed motocyklami jest tworzenie legalnych torów również na terenach zalesionych. Czemu by nie stworzyć tras enduro w lasach, które byłyby monitorowane a za wjazd na nie nadleśnictwa pobierały by opłaty, za które można by rekultywować lasy. Osobiście nie mam czasu na sadzenie drzewek ale bardzo chętnie za to zapłacę.
    Tak na marginesie to zapraszamy Uc na wspólną jazdę po lesie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. "Niestety nie ma czegoś takiego jak harmonijne współistnienie sportów motocyklowych ze środowiskiem" - to trzeba dążyć do tego :)
    Pod skocznie narciarskie wycina się drzewa i wiele osób ma radochę oglądając ten sport.
    O sporcie motocyklowym wie się tyle, że to banda ....... rozjeżdżająca wszystko co możliwe.
    Swoją drogą wszyscy narzekają na endurowców a spacerując po lesie czy górach zostawiają po sobie niemałe "śmieciowe" woreczki.
    Znam też kilka takich przypadków, że nadleśniczy czy inny stróż prawa posiada motocykl a zatrzymany mówi, że kogoś goni kto jeździ po lesie !!! Dobre co?
    Nieczynnych kopalni nikt nie chce użyczyć czy wynająć, a tor-y motocrossowe nie każdy lubi.
    I co tu robić ??
    Patka

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawe wypowiedzi. Mnie zawsze trudno się pogodzić z jazdą po lesie, gdyż jest wbrew moim zasadom. Nigdy nie czuje się komfortowo w takich sytuacjach. Inna sprawa, że jak to zrobić, żeby po tych lasach nie jeździć? Najciekawsze miejsca do śmigania są zawsze w okolicach zielonych albo w samych zagajnikach. No tak to już jest. A tory motocrossowe to nie jest to samo co weekendowe endurowanie po dzikich miejscach.

    Ja przede wszystkim staram się minimalizować swój negatywny wpływ na środowisko braniem udziału w zawodach. Wydarzenia te są z reguły organizowane pod wszelkimi możliwymi pozwoleniami i w miejscach zaakceptowanych dla naszego sportu. Ale to nie jest rozwiązanie dla opisywanego problemu, gdyż jest to połączone z kosztami, które nie każdy może/chce ponosić.

    Nie wiem, dlaczego tak trudno zrozumieć władzom lokalnym, strażom leśnym i społeczeństwu, że dzięki wyznaczeniu ścieżek i miejsc do jazdy w jakiś sposób ograniczyłoby się frywolną jazdę po terenach zielonych.Oczywiście, zawsze znajdą się w naszym kraju osoby, którym i to nie wystarczy. Jako naród umiłowani jesteśmy w łamaniu wszelkich praw i norm społecznych. Jednak ci, którzy by nie chcieli jeździć tam tego robić nie wolno - z szacunku do społeczeństwa, kraju, natury po prostu by tego nie robili. Wszyscy o tym wiedzą, ale nikt nie szuka rozwiązania.

    Może zamiast wymieniać poszczególne przewinienia obu stron moglibyśmy w okresie niejezdnym (jesień, zima, wczesna wiosna) zorganizować jakąś akcję pro-naturze? Propozycja UC (prosimy nieanonimowo na stronie:) jest całkiem ciekawa (sadzenie drzewek lub zebranie śmieci tam gdzie najczęściej jeździmy). Nagłaśniając dodatkowo taką akcję w mediach lokalnych damy się poznać też z trochę lepszej strony niż w sposób jaki jesteśmy przez większość negatywnie postrzegani. No i nagłośnimy problem. Temat jest do rozpatrzenia. Co myślicie?

    Tak w ogóle to książeczka FIM jest the best. Proponuje aby była widoczna i dostępna do ściągnięcia ze strony np. w formacie pdf.(tak gdzieś zamieszczona jako logo). Podejmuje i zgłaszam się na ochotnika do jej przetłumaczenia i zrobienia w całości w języku polskim. Rezi, co myślisz? Dałoby się coś takiego na stronce zainstalować?

    ps. dżizas, jakie ja miałem zakwasy od kopania i kamieni noszenia :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę że jednorazowe populistyczne akcje pod tytułem posprzątajmy las, czy posadźmy drzewka nic nie wniosą do sprawy. Chodzi o to żeby unormować najlepiej w sposób prawny możliwość tworzenia tras enduro w lasach i korzystania z nich oczywiście odpłatnie. W dzisiejszych czasach tylko argument pieniądza może trafić do panów i władców lasów jakimi są leśnicy. Akcje sprzątania w lasach zostawcie dzieciom w szkołach albo kryminalistom odbywającym odsiadkę za nasze pieniądze. Niestety żeby coś zmienić w tej kwestii trzeba by najpierw zmienić nasze prawo a to raczej nieprawdopodobne, tak więc pozostaje nam jeździć po lasach łamiąc prawo i rozstrzygać to we własnym sumieniu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zacznę od ps. mi spuchło przedramię i nie wiem czy to od noszenia kamieni czy od strzelania sprzęgłem :D

    Kryminaliści do sprzątania lasu - yyeeaahh!!!

    A tak na serio to nie poczuwam się do sprzątania po innych w lesie. Jeśli organizowalibyśmy zawody jak kiedyś to wiadomo, że sprzątanie jest obowiązkowe.
    Patka

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziękuję bardzo za zaproszenie :) nie mam wątpliwości, że się kiedyś spotkamy w lesie takim, czy innym i to mniej lub bardziej celowo, bo świat jest jednak dość mały :))

    Uc to skrót od Ucek - już kiedyś pozwoliłam sobie napisać kilka słów pod wrażeniem wspaniałej jazdy dziewczyn w zawodach (szacun! szacun! szacun!) - mam nadzieję, że to wystarczy by móc dalej dyskutować w temacie, który leży mi równie mocno na sercu, co i na wątrobie ;)

    a wracając..
    Jasne, że działalność człowieka jest w zdecydowanej większości destrukcyjna dla przyrody (poza "oświeconymi" typu David Attenborough, którzy robią więcej dla budzenia świadomości ekologicznej, niż większość organizacji i rządów), ale generalnie nie o to tu chodzi - zaciekawiło mnie jaka będzie wasza reakcja na taką "optykę", bo reakcje są bardzo różne. Przepraszam, za tę odrobinę ekologicznej podpuchy :) Dążeniem do bardziej harmonijnego koegzystowania sportów motocyklowych i przyrody jest to: http://www.youtube.com/watch?v=RbECu2fnnMo (swoją drogą piękny i mocno tendencyjny obraz), co pewnie wszystkich nas w końcu czeka (ech, będzie mi brakowało emmmmmemmmmemmmmmm!.. ;D)

    Sęk największy w tym, że my jeździć będziemy, bez względu na ekologię i przepisy, bo to uwielbiamy totalnie.
    Smutne jest jednak, że stać nas jedynie na nasz-endurowy punkt widzenia. Ciężko idzie nam spojrzenie na enduro z perspektywy zwierzaka, rośliny, rolnika czy nawet leśniczego-producenta drewna. A to jest niezbędne, by rozpocząć rzeczową dyskusję wolną od "wy jesteście tacy, a my tacy, nikt nas nie rozumie, a oni też robią to".
    Jedno jest pewne - kompromis będzie cholernie trudny i dobrze byłoby żebyśmy zdali sobie sprawę, że suma działań każdego z nas (od tych mega burackich, po te z pełnym społecznym poklaskiem) tworzy nam zły lub dobry PR.
    A ten zły lub dobry PR będzie miał (już ma) wpływ na opinię publiczną i wszystko, co nas bezpośrednio dotyczy - od spraw lokalnych, takich jak zgoda na organizowanie zawodów na danym terenie, po globalne - takie jak obowiązujące prawo.

    Dlatego każde działanie pokazujące, że nie jesteśmy bandą tępych buraków i wyrzutków społecznych wydaje mi się niezwykle cenne.
    Jeśli przy tym można oczyścić jakąś część lasu ze śmieci, posadzić kilka drzew (by nasze dzieci mogły się uczyć przez nie przeskakiwać w przyszłości ;P), urządzić zasadzkę na dzikich śmieciarzy, poszukać zagubionej w górach turystki lub paralotniarza po przymusowym lądowaniu na odludziu - to tylko lepiej dla nas - zawsze to jakiś dodatkowy dobry uczynek na naszym ekhm.. mocno nadszarpniętym koncie.. ;D

    No, to jak - może zrobimy jakis fajny, pozytywny PR GasGasowi? :))) co macie do stracenia? ;)
    Jakby coś - zgłaszam się do najgorszej nawet roboty.
    Serdecznie pozdrawiam całą ekipę
    Uc

    ps. tłumaczenie ksiażeczki FIMu - genialny pomysł!

    OdpowiedzUsuń
  9. Można to powiesic w formie slajdów lub w formie fotek jak w galeri z miniaturką (odp. dla Łukasza).
    Szkoda że rok temu temat olaliście ale może to jest ten czas kiedy w naszym kraju się dyskutuje w końcu były wybory i jest czas spekulacji i rozmyśleń .
    Ja mam takie same zdanie jak rok temu chętnie posprzątam i posadzę drzewa jeżeli to ma nam pomóc wzajemnie się zrozumieć

    OdpowiedzUsuń
  10. o, to! to! Wzajemnie zrozumieć, by móc znaleźć jakiś kompromis :)

    Możemy czekać sobie spokojnie w pieleszach swoich lokalnych nielegalnych pojeżdżawek na zmianę prawa - a z powodu przynależności do UE zmiana będzie dla nas niekorzystna (wystarczy porównać mandaty za jazdę poza drogami w Polsce i Anglii lub Austrii - bo Rumunia całe szczęście się jeszcze wyłamuje z tego trendu, ale kto wie jak długo?). Ale tym samym wpisujemy się tylko w popularny obraz "złego endurowca" - nikt nie pokusi się o ty, by przełamać stereotypowe myślenie i zobaczyć w was/nas ludzi, którzy mają wielką pasję, którzy są świadomi swojego wpływu na otoczenie, którzy myślą o przyszłości danego terenu (tej rekreacyjnej, ekonomicznej i tej ekologicznej) i którzy chcą też zabierać głos w sprawach bezposrednio ich dotyczących.
    Na ustawodawców ma wpływ nie tylko opinia publiczna, ale i grupy dbające o swoje interesy - musimy tylko poprzeć działania takie jak "Enduro w zgodzie z naturą"
    http://enduro4fun.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=76&Itemid=64
    i może czasem też zrobić coś nawet obrzydliwie populistycznego dla tych "prawdziwych" innych (bo zrobienie fajnego toru na nieużytkach lub walka o zorganizowanie zawodów w starej żwirowni, to zrobienie czegoś dla "swojskich" innych).
    Ale jeśli ktoś nie ma na to wszystko ochoty i chce sobie tylko brykać, a reszta niech się toczy siłą negatywnej inercji, to ja też to szanuję - ćwiczę sobie taką "optykę" bardzo często i już myślę, że to rozumiem. Chociaż czasem trochę smutno, ot co..
    Raz jeszcze serdeczności
    Uc

    OdpowiedzUsuń
  11. Rezi nikt nic nie olał a temat jazdy po lasach trapi tych których trapi od dawna. Jeśli chodzi o sprzątanie lasu to nie mam na to czasu a jeśli go mam, to wolę go spożytkować na popularyzacje enduro, jako dyscypliny sportowej przez organizacje legalnych zawodów i negocjowanie z leśnikami trasy przejazdu a poznałem ich przy tej okazji, dość dobrze. Oczywiście są różni, ci bardziej przychylni i ci mniej, to znaczy całkowicie na nie!Ale generalnie wszyscy myślą że robimy na zawodach niezłą kasę, więc powinniśmy im coś odpalić. Generalnie popieram wszelkie akcje wybielania środowiska endurowców w oczach społeczeństwa chociaż to walka z wiatrakami. Maciek

    OdpowiedzUsuń
  12. Hm... A może spróbować zorganizować spotkanie z głównym leśniczym kraju przy kawie i ciastku, przedstawić drugiej stronie Nasze stanowisko i propozycje próby rozwiązania problemu. Trzeba by przygotować pisemną petycję i rozesłać ją do zainteresowanych środowisk w celu zebrania poparcia. Potem wybrać delegacje i wysłać ją na rozmowy z zarządem Lasów Państwowych. Myślę, że wiele medialnych osób w naszym kraju mogło by się włączyć w taką akcje np. Piotr Frączewski, Adam Małysz, Panowie z Orlen Teamu czy np. Nasza "nieznajoma" Łucja :D (bardzo nam się podobała Twoja akcja różowych dziewczyn na Mistrzostwach Świata w Kwidzyniu!)
    Patka

    OdpowiedzUsuń
  13. Zgadzam się z faktem, że na jakiekolwiek akcje potrzeba czasu, którego brakuje wszystkim z nas. A jak go mamy to trzeba szukać kompromisów pomiedzy jazdą, bliskimi, kosztami etc. Propozycja akcji społecznej, np. sprzątania mogłaby wypaść w okresie niejezdnym. Nie byłoby wtedy żałowania, że zamiast na moto łazimy i zbieramy brudy. W jakimś też sensie można byłoby się poczuć, że to jednak weekend na motocyklu, bo w tym samym gronie spędzalibysmy czas :) No i LEGALNIE w lesie ;) Pokazanie naszej aktywności społeczeństwu i władzom na pewno nie pójdzie na marne. Pewnie-nie będziemy mieli bezpośredniego zwrotu z takiej akcji, ale "puścimy" sygnał w świat, że problem nas obchodzi i coś z tym chcemy robić.

    Zdecydowanie zgadzam się z Maćkiem, że organizacja zawodów jest świetną promocją sportu. Ale dobrze wiemy sami, że na imprezach nie myśli się za bardzo o stronie EKO, ale o tym jak się w danym rajdzie odnaleźć i zdobyć najlepsze miejsce. Nie mówi się o kwestiach ekologicznych, no może tylko informacji od organizatora, że "nie mogliśmy puścić trasy przez mokradła, bo akurat kaczki mają tam lęgowe i leśnicy odmówili nam zgody na przejazd".Często kwitowane jest to przez zawodników "ee,bezsensu" lub "leśnicy sobie znowu coś wymyślili" etc. Sami wiecie, ze tak jest. Zwracam również uwagę na kwestie mat ekologicznych, które powinno się stosować na zawodach. Powiedzmy sobie szczerze - to jest minimum, a kto z nas się tym przejmuje...?

    Chciałbym zwrócić uwagę na niebezpiecznie pojawiający się ton, że ktoś coś powinien z tym zrobić. To jest przecież spychanie sprawy i zamiatanie jej pod dywanik. Taka forma dyskusji jest cały czas aktualna i typowa dla naszego społeczeństwa. Wystarczy wejść na stronę stopquadom.pl i poczytać sobie komentarze pomiędzy zwolennikami a przeciwnikami naszego sportu, które do niczego nie prowadzą. Taka sam forma dyskusji pojawia się także na scigacz.pl. Polecam ostatni artykuł o "Enduro a wpływ na środowisko". Autor tego wykładu wyrusza w teren motorem, aby pokazać jak to inni niszczą świat (nielegalne wysypiska,syf po grilowaniu etc.) i że Enduro ma na pewno mniejszy wpływ na środowisko. Czyli inni są BE, a my wcale nie tacy straszni. Lawina komentarzy i brudów pod tym artykułem jest dla mnie nie do zniesienia. Jeśli sami czegoś nie zrobimy to znów będzie tak, że dookoła o tym dyskutuujemy a prawdziwa robota wisi w powietrzu. Myślę, że dzięki temu, że blog dociera do coraz większego grona osób fakt, że o tym rozmawiamy już można potraktować jako bardzo fajną akcję. I rzeczywiście Rezi nikt nie zapomniał o Twoim poście i tym filmiku, który zamieściłeś. Ta sprawa drąży sumienie od dawna.

    Poziom wychowania ekologicznego w naszym kraju jest bardzo niski- wystarczy zapytać, kto z nas np. stara się segregować śmieci? To kosztuje przecież trochę wysiłku, a większości się nie chce. Taki sam wysiłek jak nie większy musielibyśmy włożyć w jakiekolwiek działania do czego wszystkich zachęcam. Nie szukajmy sobie usprawiedliweń, a postarajmy się coś zrobić dla środowiska - czy to w życiu prywatnym czy dla naszej pasji. Patka, akcja zaproponowana przez Ciebie ma duży sens. Na pierwszy rzut oka będzie nas kosztować sporo pracy, ale czy nie warto...?

    Sprawa tłumaczenia książeczki jest aktualna i jak tylko będe mial chwilę to zrobię ją na stronkę i prześle do Ciebie Rezi na mejla. Niedługo się spotykamy na chorągiewce - przy dobrym bigosiku temat możemy pociągnąć w realu :)

    Łukasz OO.

    OdpowiedzUsuń
  14. Szanowny kolego OO nadal uważam że cała polemika zakrawa o demagogie, ostatnio na zawodach gdzie sędzia wymagał mat eko skorzystałeś z mojej maty, osobnika najbardziej nastawionego okoniem do populistycznego sadzenia lasów. Myślę że akcja zaproponowana przez Patkę ma sens, choć jej zrealizowanie będzie sporym wysiłkiem. Można by taką akcje zapoczątkować jakimś happeningiem ekologicznym (niech będzie sadzenie drzewek albo sprzątanie lasu)Łukasz nie gniewaj się za pstryczek w nos ale takie fakty.Maciek

    OdpowiedzUsuń
  15. E tam, żaden pstryczek. Z pełną świadomością pisałem o tym, jako że SAM się do tego nie stosuje. Chciałem dać przykład, świętoszkiem nie jestem. Nie posiadam maty, bo te pieniądze niestety wolę zawsze zainwestować w sprzęt. A z cudzej maty chętnie skorzystałem, za co serdecznie dziękuje:) A co do pewnej mojej hiper aktywności w temacie to ciesze się, że jest polemika. Mnie mocno boli kwestia natury i naszego częstszego, szkodliwego wpływu na nią, wiec każda inicjatywa PRO jest dla mnie dużą radochą. A i widzę, że kolega się już powoli do dyskutowanego happeningu przekonuje...he he he :P Łukasz OO.

    OdpowiedzUsuń
  16. Cieszę się, że wam się ten kwidzyński babski, różowy happening endurowy podobał - kosztowało mnie to mnóstwo czasu i energii, ale przeżycia i radość ze wspólnego bycia tam były po prostu bezcenne :)))) ..i prze-prze-wielka szkoda, że wtedy nie wiedziałam, że w Opolu istnieje tak mocna i zwariowana babska ekipa endurowa - ech, kto wie jak potoczyłaby się historia polskiego, kobiecego enduro gdybyśmy się wtedy spotkały?.. ;D
    Do nadrobienia! :D

    A tak bardziej poważnie, to dokładnie w Kwidzynie doświadczyłam czegoś, co się nigdy wcześniej w Polsce nie przytrafiło i co mi "przewróciło światopogląd" - ludzie się totalnie UŚMIECHALI na nasz widok, MACHALI do nas, pokazywali dzieciom, CIESZYLI z naszego pojawienia się przy nich, POZDRAWIALI, chcieli sobie z nami zrobić fotki (a nie sfotografować tablice rejestracyjną), chcieli POGADAĆ, normalnie zero zwyczajowego naburmuszenia, zero oburzenia, zero zwyczajowej agresji słownej, zero grymasów, zero straszenia policją, strażą leśną, etc.. Szok!
    To jest siła pozytywnego PR'u :)
    Kiedyś też zdarzyło mi się odnaleźć ludziom zgubionego kilka godzin wcześniej w lesie psa (długa historia - nieważne). Byli tak szczęśliwi, że mnie po kasku wycałowali :) - myślę sobie, że trudniej im już będzie od tej pory pomyśleć, że ludzie jeżdżący po lasach nadają się tylko do odstrzału (bo i takie opinie słyszałam). Myślę, a raczej - mam nadzieję.. ;)

    Nie chciałabym popadać w pensjonarską egzaltację, ale naprawdę możemy się pokazać z zupełnie innej strony - sprawić, by ludzie o nas zaczęli inaczej myśleć, bądź - by zaczęli się zastanawiać nad tym, co o nas myśleć - bo teraz, to jesteśmy najczystszą kwintesencją zła. Poza nami samymi nikt nie uważa nas za godnych przebywania w lesie.

    Rozumiem doskonale niechęć Maćka do populistycznych gestów, demagogicznych gatek i wybielania swojej mocno nadwyrężonej już podwójnej moralności (ja niestety nie mogę rzucić kamieniem). Też mam wrażenie, że takie akcje poza dobrą, wspólną zabawą służą raczej tyko do poprawy samopoczucia i ewentualnie promocji jakiejś marki (grupy, szkoły, organizacji, itp..), a na naszą globalną sytuację prawną w chwili obecnej nie mają większego wpływu. Jednak inicjatywy udostępniania nieużytków bądź gruntów leśnych niższych kategorii pod tory, czy zawody idzie nie od góry, tylko od władz lokalnych. A lokalne działania lokalnych grup endurowych nie zainteresują niestety Dyrekcji lasów Państwowych. A, kurka, szkoda..
    Patka, twój pomysł jest tak trudny do realizacji, że aż (na swój szalony sposób) możliwy i prawdopodobny. Jestem całym sercem za - i z radością pomogę w każdym takim projekcie (nawet jeśli miałby zostać na razie tylko projektem i czekać aż "dorośniemy" my - lub ustawodawcy).

    To może się umówimy w jakiś weekend po sezonie na nieco medialnie nagłośnione sprzątnie śmieciochów lub sadzenie drzewek i obgadamy wszystkie szczegóły? (przepraszam, to silniejsze ode mnie...) ;)))))

    same serdeczności
    Uc

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeżeli chodzi o mnie to ja chętnie dołączę się do akcji :D pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Jestem jak najbardziej zaaa spotkaniem i sadzeniem :) ale czy krzaczki agrestowe można sadzić jesienią czy zimą ?? :D
    Do zobaczenia Uc i pozdrowienia z Opola od Gas-o maniaków :)
    Patka

    OdpowiedzUsuń
  19. Można :)
    W zeszłym roku w Wawie sadzili drzewka w grudniu - w okresie siarczystych mrozów i śniegowej zawieruchy i wszystkie, skubane, przeżyły. Potem pan się gęsto tłumaczył w lokalnych mediach, że drzewka lubią tak.. (??) ale pewnie najbezpieczniej byłoby np pod koniec listopada? :)
    Nie wyobrażam sobie też takiej akcji bez wcześniejszego kontaktu z lokalnymi leśnikami - sami na powiedzą co chcą i kiedy (wydaje mi się, że z sadzonkami nie ma takiego kłopotu, raczej chodzi o przygotowanie gruntu i samo sadzenie - ale mogę się mylić - najwyżej będziemy pieńki cały dzień wyciągać i sprzątać las ;)))))

    Poza tym jakby przyszły jakieś straszne mrozy ale bez śniegu (nie wiem jak wam, ale mi się kończy tolerancja ciepła gdzieś przy -10 w dzień - miętki siurek ze mnie.. ;D), to zawsze możemy pozbierać śmieciochy - to jest już niezależne od sezonu wegetacyjnego, zdecydowanie tańsze, prostsze w organizacji, realizacji i wykonaniu, mniej miłe (ale za to bardzo szlachetne!) i baaaaaardzo potrzebne przyrodzie :)

    Ewentualnie jakby sezon w tym roku trwał szczęśliwie w nieskończoność (ech.. bywały takie grudnie i stycznie... :D), to można akcję przełożyć/ powtórzyć na wczesną wiosnę - wszystko ku chwale enduro, oczywiście :D


    Rany, wracacie mi wiarę w ludzi - takie akcje mają sens tylko wtedy, gdy uczestniczy w nich grupa ludzi, najlepiej duża grupa - im większa, tym lepiej!
    Dzięki :)

    Samo dobre dla was i wielkie uznanie za cały piękny sezon!
    Uc

    OdpowiedzUsuń