*** Niektórym należą się kopniaki w tyłek i nagana za NIE PRZYBYCIE !! ***
No dobra żartuje :D.Tankowanie motocykli, camelbagów i w drogę. Ze stacji wyruszyliśmy dosyć dużą ekipą. Na rozgrzewkę wbiliśmy się w łatwiejszą trasę (niby łatwa ale z niespodziankami), tak aby wszyscy zapamiętali jak jeździć. Na drugim kółku nastąpił podział. Karolina GG EC125 (żółta osa) prowadziła ekipę nr I trasą łatwiejszą (na której Ania AJP 200 zaliczyła dość niemiły upadek i trochę zniechęciła się do dalszej jazdy-ale nie odpuściła) a ja GG EC125 pojechała pokazać ekpie nr II trudniejszą trasę. Oczywiście przed wyruszeniem zapytałam Lenego czy będzie mnie zbierał jakby co :) ! Odmowy nie usłyszałam więc ruszyliśmy. Zrobiliśmy jedno kółko moim (nieco szybszym niż żółwim) tempem a później jak już wszyscy wiedzieli jak jeździć pojechałam do ekipy nr I atakować podjazdy. Naszym prowadzącym był Rezi, jechaliśmy równo w sznureczku tam gdzie nas prowadził. Niektórzy próbowali podjazdów, inni woleli się na nie wdrapywać nożnie.
Kilkanaście razy zjeżdżaliśmy i wjeżdżaliśmy aż pojechaliśmy dalej. Wbiliśmy się pod prąd trudniejszej trasy, Tatsu zaliczył przewrotkę z pięknie kontrolowanym fikołkiem w tył więc stwierdziliśmy, że próbujemy w innym miejscu. Kawałek dalej była krótka ale stroma górka i tam Fly zaliczył swój pierwszy trudniejszy podjazd – BRAWO!! W międzyczasie spotkaliśmy ekipę II i dalej pojechaliśmy już razem na początek trasy. Ekipa znów się podzieliła jedni odpoczywali inni śmignęli na łatwiejszą trasę a na trudniejszą wybrało się nas więcej, ci co wcześniej + Karolcia GG EC125 i Kuba GGEC125. Pierwszy zjazd udany, na drugim Karolina na osie poleciała, tzn. dobrze, że zatrzymała się na drzwie to upadek nie był taki groźny. Michał pomógł Karolinie i pojechaliśmy dalej. Dalej już było ok., trochę, kamieni, niewielki podjazd, belki znów kamienie i zjazd, niby nie taki straszny ale go nie lubię. Karolina też go nie polubiła i w zjedzie pomógł jej Michał. Pojechaliśmy dalej Karolina i Kuba super sobie poradzili, zaliczyliśmy próbę .. jupi !!! W międzyczasie przyjechał Jacek z Karolą i ze znajomymi, którzy też śmigali razem z nami.
Na koniec wszyscy uczestnicy Niedzielnej jazdy skoncentrowali się na treningu pokonywania zakrętów, na przydrożnej łące. Tu swoją klasę pokazał Marcin Małek, którego wyczyny wszyscy obserwowaliśmy ze spuszczonymi szczenami :D i z pewną dozą zazdrości ( i można było wysłuchać dobrych rad – ale nie tak łatwo było je wykonać :( ). Trzeba przyznać, że niepozorna łąka dała wszystkim najbardziej w kość a zarazem dużo do myślenia nad brakami technicznymi w naszej jeździe.
Około godz.17 zaczęliśmy się rozjeżdżać, jednak Jacek, Maciek i ja polecieliśmy znów na próbę – wszystko git tylko na koniec zawaliło mi świecę, a potem brakło paliwa i Maciek z jedną nogą na moim moto jakoś dopchał mnie do stacji. Na stacji oprócz tankowania od razu umyliśmy GAS-iory.
Do zobaczenia !!!
Trening z M. Małkiem powinien być co tydzień :D Teoria jest już znana więc tylko lać bynkę i jeździć ,jeździć a może z czasem innym będą szczeki opadać :) dzięks M.M za lekcje ;)
OdpowiedzUsuńna nastepny wyjazd maszyne złoze tak mysle :(
OdpowiedzUsuńWidmo obiboku !!! :D
OdpowiedzUsuńDzięki wszystkim za super udaną Niedzielę!
Ale konkretne śmiganie było, no no no...:)
OdpowiedzUsuńmłody nie zabiera głosu.ale było super.pozdro.fly .kiedy następna próba ???
OdpowiedzUsuńciesze się że miałem możliwość zabrania głosu ;) i mam nadzieje ze to nie był ostatni taki trening. Piona dla całej PANDY!!! pozdrawiam Marcin M.
OdpowiedzUsuń