Google Website Translator Gadget

wtorek, 24 maja 2011

22.05.2011 EnduroSprint Wałbrzych - czyli hałda po raz pierwszy i na pewno nie ostatni!

Z komentarzy w poście Elka wywnioskowałem, że nie ma co się ociągać dalej z relacją. Cholera, taką opowieśc z Kielc zbudowałem, że teraz awansowany zostałem na nieformalnego reportera bloga ;) Chciałbym tylko, żeby pozostali blogowicze nie czuli się przez to w żaden sposób urażeni i też edytowali mój tekst dodając swoje wartościowe „pięć groszy” (i oczywiście fotki :D). Udało nam się być tam sporą grupą, wiec każdy może mieć odmienne wrażenia z imprezy.

Z mojego punktu widzenia oceniłbym niedzielną wycieczkę do Wałbrzycha w samych superlatywach. Jedynym chyba minusem to była zbyt wczesna pobudka haha!. Znowu popełniliśmy ten sam błąd zwlekając się za wcześnie z łóżek, co później skutkowało lekkim otępieniem przed imprezą i zbyt długim oczekiwaniem do startu na palącym słońcu. Następnym razem trzeba jakieś parasole ogrodowe zabrać lub namiot GasGas`a, żeby mieć się gdzie przed słońcem schować. Pogoda w końcu dopisywała i powiedziałbym, że było nawet trochę za ciepło na endurowanie . Ale po kolei.

Na udział w zawodach zdecydowali się Maciek B, Lukasz OO, XrElek, Rezi oraz nasza perełka Patka. Na miejscu w Wałbrzychu spotkaliśmy się również z kolegami Andrzejem S. i Marcinem J. aka Janosik, którzy też przyjechali wziąć udział w imprezie. Ja razem z Maćkiem B i Patką jechaliśmy pędzącym busem MParts, natomiast Rezi i XrElek wraz z kibicami podróżowali w iście królewskim stylu rodzinnym kombi z motocyklami na przyczepce. Około godziny 9tej nasze drogi skrzyżowały się na stacji Lotos w Wałbrzychu skąd razem wyruszyliśmy w stronę stadionu.

Dojazd do stadionu nie przysporzył nam więcej problemów. Po krótkiej ulicznej konsultacji z lokalną wałbrzyską pięknością, która wskazała nam dokładną drogę trafiliśmy na miejsce. Paddock usytuowany był na środku stadionu, który dookoła porośnięty był drzewami. Niestety, pomimo ich zaawansowanego wieku i dużej wysokości nie dawały one cienia na dużą płytę boiska. Wiedzieliśmy, że wraz z upływem czasu słońce będzie nam nieźle przygrzewać. Męczące tym bardziej, że start mieliśmy dopiero o 13.20. W jego oczekiwaniu szukaliśmy cienia gdzie tylko się da.

Zapisy do zawodów odbyły się gładko i sprawnie. Wszyscy otrzymaliśmy numery startowe - ja Rezi i XrElek startowaliśmy na tych samych co w Siedlęcinie. Po zapisach odbyła się krótka odprawa techniczna – prawie jak w prawdziwym rajdzie enduro. Formalnie byliśmy gotowi stawić czoła trasie już chyba o godzinie 10tej ;).

Zaraz przy paddocku była usytuowana próba cross. Przed naszym startem mieliśmy okazje pooglądać kolegów Czechów jak sobie na niej radzą. Rano w niedziele trwał bowiem II dzień Mistrzostw Czech w Enduro Sprint. Ten nowy model zawodów zyskuje coraz większą popularność. Jest bowiem czymś pośrednim pomiędzy CrossCountry a prawdziwym rajdem Enduro. Do porównania tych trzech typów imprez powrócę w dalszej części. Na obecnym etapie wystarczy napisać ogólnie jak to wyglądało – pętla o długości 12km, na której znajdują się próba cross i próba enduro. Start następował trójkami o wyznaczonej godzinie. Próby jedzie się oddzielnie co 20 sekund i na czas, który decyduje o kolejności zajmowanego miejsca. Pomiędzy próbami odcinki dojazdowe można pokonywać spokojnie, ale trzeba pamiętać, żeby zmieścić się w limicie na okrążenie. Dla zawodów w Wałbrzychu wynosił on dla nas 30 minut i był bardzo „luźnym” czasem. Ja np. spokojnie przyjeżdżałem o 5-6min wcześniej przed następnym startem i byłem bardzo zadowolony, bo mogłem sobie te minutki spożytkować na odpoczynek od upału i przed następnym okrążeniem. Czesi natomiast startowali z limitem 25minut na tej samej trasie. Jak sami widzicie był to dla nich „ciaśniejszy” limit, który nie wybaczał wolniejszego tempa.

GasGas Ec250 Maćka na próbie cross

Wracając jednak do podpatrywania Czechów widać było duże zróżnicowanie w jeździe – od profesjonalnych chłopaków, którzy główną skocznie na próbie cross lecieli przez całą długość po amatorów pyrkających sobie swoim wygodnym tempem. Pierwsze wrażenie próby Cross obudziło nas apetyt na jazdę, bo wyglądała bardzo obiecująco (w sensie pozytywnych wrażeń). Zaraz za startem zjazd schodkami, później przejazd przez zbite belki (nazwałbym to tratwą;) Zakręcik i petarda do wybicia przed wzniesieniem, którym wskakiwało się na dalszą cześć górki. Znowu zakręcik, zjazd i dość duża hopka z wyrobionym już podjazdem (nie skłaniała do ryzykowania długich lotów). Po drodze kilka zakrętów z podjazdami i zjazdem, długa prosta, na której wyciskałem z „żółtego” tłumikiem 150 decybeli wraz ze spalinami z olejem :] Później nawrót, przyjemna hopka na lot długi a nie wysoki (pięknie się frunęło), kolejny zakręt i znowu prosta do podobnego wybicia pod górkę. Następnie to już tylko trochę zakrętów i nierówności na polanie i finisz. Każdy z nas po zawodach stwierdził, że próba Cross była niesamowicie przyjemna, dawała bardzo dużo frajdy pomimo jej krótkiego dystansu. Ja swoim spokojnym tempem wykręcałem czasy w okolicach 2min 50 sek. W porównaniu do Kielc – 11 min była to dla mnie bułka z masłem ;)

EC125 & Lukasz OO na wylocie z "tratwy"

Próba Cross podobała mi się jeszcze z innego względu. Patrząc przez pryzmat kibiców była idealnie usytuowana. Znajdowała się poniżej płyty boiska, co umożliwiało obserwację „z góry” poczynań offroadowców. Była również „zbita” w jednym miejscu, co oznacza, że obserwujący bez zbędnego chodzenia mieli możliwość cieszenia oczu z jazdy zawodników prawie przez cały czas trwania okrążenia. Nic bardziej lepszego dla niedzielnego spaceru rodziny, która może z jednego miejsca obserwować większość trasy i sposób jej pokonywania przez kolejnych jeźdźców. W tym miejscu oddaje nie pierwszy hołd organizatorom za zmyślne promowanie sportów offroad i sprytnie usytuowany tor.

XrElek i jego mocarna Beta przedzierająca się przez CrossTest

Przechodząc do opisu próby Enduro cóż więcej można powiedzieć jak tylko pozazdrościć Walbrzychowi posiadania takiego miejsca do jazdy. Pal licho te zawody - gdyby takie miejsce bylo w Opolu to nie starczyloby nam czasu do jego zjeżdzenia. Taka górka bowiem nie może się znudzić. To oddaje moje wrażenia w pelni z tego miejsca. Start do próby zlokalizowany byl przed dlugim, ciekawym i dosc ostrym podjazdem - najpierw przez lasek, z ktorego wychodzilo sie na otwarta przestrzen. Caly czas pod gore, troche prosto ale i po zakretach na szczyt po kamieniach i roznego rodzaju wyzlobieniach, ktore powstaly w wyniku jazdy "glebowgryzarek". Ze szczytu haldy zjezdzalo sie nastepnie po ostrych i nierownych zjazdach w dol. Tutaj reprezentantka plci pieknej na pierwszym okrazeniu zaliczyla nierzyjemna glebe. Jak sama stwierdzila zaatakowala swoją osą GG EC 125 zjazd zbyt szybko co spowodowalo przelot przez kierownice z rownoczesnym przytuleniem sie do drzewa i przygniecieniem kciuka. Niestety, ale dla tego zawodnika w tym miejscu przygoda z zawodami się skonczyla. Dobrze, ze nic wiecej zlego sie nie stalo,a startujaca nie stracila zapalu do kolejnych imprez. Trzeba tu mocno podkreslic, ze dla kobiet walbrzyska halda jest bardzo ciezkim wyzwaniem jesli spojrzymy z perspektywy wysilku fizycznego.

Patka i EC125 na zjeździe po schodkach próby Cross

Majowy Enduro Test na haldzie skladal sie nastepnie z szeregu podjazdow i zjazdow. Każdy z nich, choć na pierwszy rzut oka nie byl trudny potrafil zaskoczyc. Mnie np. dwa razy pokonaly bardzo proste podjazdy dzieki kamieniom, które na nich byly. Pomimo dosc miekko zestrojonego zawieszenia (przydalo sie doswiadczenie z Kielc ;) lezace nieregularnie glazy potrafily skutecznie wybic czlowieka z rytmu i przekreslic mu wybrana scieżkę jazdy. Tym samym dwa razy musialem zawracac, żeby zmierzyć się z nimi jeszcze raz, co ujemnie wplywalo na mój czas próby. Dużym utrudnieniem w pokonywaniu haldy byl również panujący tego dnia upal. Gorące i suche powietrze z domieszką unoszącego się pylu miało negatywny wpływ na organizmy jezdzacych. Ja, żeby ulatwić sobie jazdę z zadyszką wybieralem opcję jazdy ścieżkami dla hobbystów. Raz, żeby ominąć trudne elementy trasy, a dwa żeby nie ryzykować za bardzo siebie i moto. Myśle, że te ekstremalne momenty móglbym spokojnie przejechać, gdybym wcześniej je zobaczyl. Jednak podczas walki na haldzie, w pocie i rozgrzaniu nie mialem na to ochoty. Jednak gdzieś tam siedzi w czlowieku leń, a może to rozsądek był...?;)

Rezi i niebieski EC250 "pluje" pyłem spod tylnego kapcia na teście Enduro

Jeśli chodzi o trasę dojazdową między próbami to pomimo jej krótkiego odcinka (większośc kilometrow robiło się na testach) byla według mnie ciekawie przeprowadzona. Bylo i moje ulubione przedzieranie się przez bloto, przejazd przez rzeczkę, podjazdy w lasku po wystających korzeniach i na nasyp kolejowy "po rogalu" oraz dlugie proste. Jedyne zastrzeżenie do organizatora można mieć za jej slabe oznakowanie, co przy pierwszym okrążeniu powodowalo niejednokrotnie jazdę "na czuja" po wcześniejszych śladach. W niektórych przypadkach kończylo się na zgubieniem trasy. To i dodatkowo brak sędziów na odcinkach przyczynialo się również do jej skracania co widzialem osobiście. Cóż, niektórzy grają fair a inni im na nosie. W EnduroSprint skracanie trasy dojazdowej na szczęście nie ma bezpośredniego wpływu na uzyskany wynik końcowy. Może wyłącznie oszczędzic zawodnikowi sił na próby i benzyny w baku.

Dojazdówka między Cross a Enduro a w tle GasGas EC125&LOO i krajobraz gór wokół Wałbrzycha

Na sam koniec przygotowałem bardzo fajne zestawienie czasów, do którego wrzuciłem całą ekipę startujących GasGas`owiczów i porównałem nas z wynikami Andrzeja i Marcina oraz zwycięzcą klasy E2/E3. Kolorem żółtym zaznaczyłem najlepsze czasy okrążeń wśród blogersów. Jak widać próbę Cross zdecydowanie zdominował Maciek jadąc bardzo szybkim i równym tempem. Na drugim miejscu uplasował się XrElek. Kto wie, być może Beta oddałaby miejsce Rezi`Em gdyby ten nie zapomniał odkręcić kranika przed próbą, co ładnie widać po wyniku na 3cim okrążeniu ;) Dzięki temu potknięciu w totalu wyprzedziłem Rezi`ego i uplasowałem się na 3cim miejscu. Choć gdyby nie wypadek Patki na próbie Enduro kto wie, czy nie musiałbym ustąpić miejsca kobiecie. Pierwsze okrążenie poszła jak burza o 2 sekundy szybciej ode mnie co oznacza, że tempo mieliśmy podobne :]

Tabela wyników


Wyniki próby Enduro już zdecydowanie się różnią. Nieoczekiwanie najszybszy w totalu wypadł Rezi. Za nim uplasował się Elek i kolejno Maciek. Rezi i Elek dwa razy byli najszybsi w okrążeniach, a Maciek w jednym. Należy tutaj zaobserwować ciekawą różnice czasów dla poszczególnych zawodników. XrElek widać w pierwszym okrążeniu zatrzymał się w McDrive`ie, bo w porównaniu do 3 najszybszych kółek zdecydowanie coś mu nie poszło. Wtopa widoczna jest także na 3cim okrążeniu, ale jaki tego był powód musiałby wytłumaczyć sam zawodnik. Podobnie można powiedzieć o Rezi`m, który w pierwszym i piątym okrążeniu wyraźnie oglądał się na boki i nie koncentrował na jeździe. Są to bowiem znacznie gorsze czasy niż te uzyskane w pięknym równym tempie między 2 a 4 kółkiem. Pierwsze okrążenie Maćka wydłużone zostało przez udzielenie pomocy Patce i przypieczętowało końcowy wynik. Następne 4 okrążenia nie mają syndromu pomocy drogowej i wykonane zostały w zdecydowanie lepszym stylu. Co do moich wyników to również widać równe tempo, jednakże na 2 i 5tym okrążeniu musiałem powtarzać po jednym podjeździe i traciłem z tego powodu cenną minutkę. Mój czas również pokazuje korzystanie z dwóch możliwości lżejszej trasy – objazd stromego zjazdu i nie ryzykowanie stromego podjazdu. Gdybym robił te dwa elementy trasy może udałoby się uciąć jakieś 30-40 sekund…?:]

Wynik końcowy, pomimo zwycięzców poszczególnych etapów przypadł jednak XrElkowi. To pokazuje jak złożone i ciekawe są zawody Enduro. Drobne błędy i incydenty na próbach w podsumowaniu mogą wpłynąć na zajętą pozycje. W enduro bowiem zwyciężają Ci, którzy popełniają ich najmniejszą ilość. Wracając do formuły zawodów moje skromne doświadczenie w tym temacie podpowiada mi, że EnduroSprint to najprzyjemniejsza formuła dla amatorów. Oferuje trochę odpoczynku, daje możliwość mierzenia się z zawodnikami i sobą w granicach własnych możliwości, nie jest tak wymagająca fizycznie, formalnie (zgłoszenia, badania lekarskie, motocykle nie muszą być rejestrowane etc.) i finansowo. Również organizacja imprezy jest prostsza – nie potrzeba pętli o długości 60 km a wystarczy coś w okolicach 10-15km. W drodze powrotnej rozmawialiśmy z Maćkiem, że takich imprez w Polsce mogłoby być co najmniej z 10 edycji i jak dużą satysfakcję dawałoby nam rywalizowanie w nich. W CrossCountry wygrywa najsilniejszy i najszybszy zawodnik. Błędy zdarzają się rzadko, a jeśli już to szybko można je odrobić. W Enduro ten sam dobry zawodnik może popełnić błąd na próbie, który nie da mu finalnego zwycięstwa. To bardzo wyrównuje walkę i zachęca do czynnego brania udziału w imprezach słabszym jeźdźcom. Miejmy nadzieję, że ta nowa formuła zadomowi się na stałe na naszym podwórku. Mam też nadzieję, że MK Siedlęcin i Wałbrzyski organizator zawodów nie po raz ostatni podejmuje się ich organizacji, bo jak wcześniej pisałem chłopaki spisali się w temacie bardzo dobrze.

Na razie pozostaje nam monitorować harmonogram zawodów organizowanych w Czechach (www.endurtabor.cz) i w sezonie może tam wybrać się jeszcze raz na jakąś ciekawą edycje EnduroSprint….?:]


Do zobaczenia...HAŁDO! :)

8 komentarzy:

  1. hmmm co by tu napisać ... - po prostu rewelacyjny opis ! czekam na dalszą część :D
    Zawody super, super i jeszcze raz super pomimo tego, że nawet jednego okrążenia nie zrobiłam :( - wiem tyle, że chcę tam wrócić ale dopiero jak przypakuje na siłowni :)

    OdpowiedzUsuń
  2. uwaga uwaga tabela z wynikami:
    http://mk-siedlecin.pl/wp-content/uploads2/wyniki/2011/III_runda_Walbrzych.html#table0

    OdpowiedzUsuń
  3. Taa zrobiłam lepszy czas i się wyczerpałam :D, że dalej nie dałam rady :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Forma zawodów super ale oznakowanie trasy i prób kiepskie.A dokładnie mówiąc oznakowanie nie sprawdzone przed biegiem polaków.Próby powinny być o taśmowane a brak taśmy był dla wielu pretekstem do skracania trasy.ENDURO SPRINT może zagości do Opola?!!!!Maciek Brawata.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dla mnnie jest to optymalana forma zawodów typu enduro. 2 testy, mały 2-3 min cross test i dłuższy 6-9 min enduto test z trudnościmi do wyboru. I zwiączeniem wszystkiego ciekawe dojazdówki.

    Należy już teraz zacząć myśleć nad organizacją czegoś w podobnej formule w naszych rejonach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem tak , nigdy nie bylem gorzej przygotowany do jazdy obojętnie czy na zawody bo rzadko startuje czy na jazdę w koło komina .Popełniłem błąd o którym chcę jak najszybciej zapomnieć i nigdy już go nie powtórzę .Wiem jednak że stać mnie na więcej a po Wałbrzychu cieszę się że przeżyłem .Udało mi się przejechać i ukończyć te zawody a czasy hm pozostawiają sporo do życzenia .Motocykl po remoncie spisał się znakomicie problem miałem z przyczepnością przedniej opony (bo licha) i troszkę z zawieszeniem .Dokładniej z jego wyregulowaniem na tą kamienistą hałdę.Zawody były super a ich poziom trudności rewelacyjny ,organizacja mega ogólnie na szóstkę.
    Zapomniałeś Łukaszu wspomnieć o naszych przyjaciołach z Wrocławia Jacku i Karolinie :]

    OdpowiedzUsuń
  7. No Jacek był 8. Rewelacyjnie pojechał , choć wiem że stać go na więcej, tak samo jak nas wszystkich. Fajne jest to, że nie tracimy ducha sportu i rywalizacji mimo słabych wyników a jednocześnie traktujemy to jak super zabawę. Troszkę mi się kojarzy to z takim skoczkiem narciarskim z Angli który mimo słabego wzroku i braku talentu brał udział w mistrzostwach świata, zawsze był ostatni. Zbyszek nic się nie martw, dobrze wiem, że jeździsz znacznie lepiej niż pokazują wyniki.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uff, to prawda, że zapomniałem :/ Tym większy błąd, bo gdyby nie Jacek to nie miałbym jak koła dopompować :]

    OdpowiedzUsuń