Google Website Translator Gadget

piątek, 11 grudnia 2015

Mistrzowska Atlas Arena - Super enduro Łódź 05.12.2015

"5 grudnia odbyła się pierwsza runda Mistrzostwa Świata Super enduro, której organizacja ponownie przypadła Atlas Arenie w Łodzi. Od kilku lat pierwsza runda całego cyklu odbywa się w Polsce, ale dopiero w tym roku mogliśmy oglądać całą czołówkę światowego superenduro: Taddy, Webb, Walker, Haaker, Gomez, Bolton i wiele innych gwiazd. 
Organizatorzy stanęli na wysokości zadania, do współpracy przy budowie toru zaprosili byłego czterokrotnego mistrza świata - Paula „Fast Eddy” Edmondsona. Moim zdaniem to był jeden z najlepszych torów jakie do tej pory mogliśmy oglądać podczas rund w Polsce. Szybki, techniczny i jednocześnie bardzo widowiskowy. 
Jedyny mały minusik organizacyjny, to jak przy większości zawodów - „chorągiewkowi”, którzy albo zamierają zamiast machać chorągiewką, albo patrzą nie w tą stronę co trzeba, albo stoją tak, że są niewidoczni dla zawodników. 
Nie muszę mówić, czym to często skutkuje. Podczas zawodów mogliśmy oglądać klasę prestige, junior oraz open.
W tej ostatniej wystartowały dwie dziewczyny. Bardzo pogodne i odważne Słowaczki, które dzielnie radziły sobie z przeszkodami. Nieco wolniej od pozostałych, ale tylko o 2 kółka mniej od najlepszego w klasie. Karin zebrała wielkie oklaski, bo kiedy wszyscy skończyli, ona była w połowie toru i choć bardzo zmęczona, dojechała do mety. Może i kobiety mają mniej sił od mężczyzn, ale odwagi i wytrwałości niejeden mógłby pozazdrościć :). W klasie open Polacy spisali się bardzo dobrze, najlepszy okazał się Kuba Łukaszczyk (#94), który stanął na pudle na miejscu trzecim! Fantastyczny wynik!
Emocji dostarczyli nam również juniorzy, którzy prócz zaciętej walki, zaprezentowali nam kilka spektakularnych gleb. W tej klasie zdecydowanie wyróżnił się zwycięzca – Manuel Lettenbichler, który wygrał wszystkie wyścigi i jechał na miarę klasy prestige. W wyścigu finałowym na prowadzenie wyszedł Jakub Kucharski, prowadził przez pół okrążenia, ale niefortunna wywrotka na kamieniach zepchnęła go na dalsze miejsce. Polacy walczyli do samego końca, zrobili 7 okrążeń, czyli tylko jedno mniej niż Walker, Taddy czy Webb! Takie doświadczenie jest bezcenne i na pewno zaprocentuje w przyszłości. W końcu całą karierę mają jeszcze przed sobą.

Kibice Taddiego nie zawiedli, licznie przybyli do Atlas Areny, aby dopingować Mistrza podczas walki. Możemy sobie wyobrazić, że start przed własną publicznością nie jest łatwy. Miałam okazję obserwować treningi i po każdym powrocie do Depo, Taddy wraz ze swoim mechanikiem korygowali ustawienia motocykla. I zapowiadało się naprawdę dobrze, bo w SuperPole Taddy wykręcił drugi czas.

Podczas pierwszego biegu, przed drugim zakrętem, kilka motocykli wpadło na siebie, z całego zamieszania tylko Webb, Walker oraz Robert wyszli bez szwanku. Niestety Taddy został przyblokowany i musiał nadrabiać. Włączył „ósmy” bieg i udało mu się zbliżyć do Roberta, wszyscy mieliśmy nadzieję, że uda mu się go wyprzedzić, że może tamten popełni błąd, ale tak się nie stało i nasz Mistrz do mety dojechał 4. Webb z Walkerem odbyli zaciętą walkę i ostatecznie na pierwszym miejscu uplasował się Amerykanin. W drugim wyścigu z odwróconą kolejnością na prowadzenie wysunął się Haaker a zaraz za nim ścigający go Walker. Taddy w pięknym stylu wyprzedzał kolejnych zawodników i znalazł się na trzeciej pozycji! Nikt jednak nie dogonił Coltona i pierwsza trójka dojechała do mety w niezmienionej konfiguracji.

Żaden z zawodników nie miał zdecydowanej przewagi punktowej, która zapewniłaby 1 miejsce na podium. O tym miał zadecydować finałowy wyścig. Atmosfera na trybunach była gorąca, wszyscy czekali w napięciu, bo Taddy w generalce plasował się na 4 pozycji. Zaczęła się walka o ostatnie punkty, na pierwszym zakręcie Tadek zaliczył poważnie wyglądającą glebę. Ostatecznie obróciło motocykl, a on sam uderzył w belkę graniczną i powalił kamerzystę. Udało mu się pozbierać, ale musiał gonić z ostatniej pozycji. Wyprzedzał zawodników jednego po drugim. Gdy udało mu się nadrobić sporą stratę, Taddy w basenie z drewnem obrał wewnętrzną linię i niestety na wyjściu zahaczył nogą o graniczny pieniek i ponownie zaliczył przewrotkę. Wszyscy zamarli, bo wydawało się, że przyszła chwila zwątpienia, ale spiker pobudził publiczność i wszyscy podnieśli wrzawę! Taddy wsiadł na motocykl i ponownie włączył hipernapęd, wyprzedzając na schodach jednego z zawodników  do mety dotarł na 7 pozycji. To wystarczyło mu, aby awansować i ostatecznie Taddy stanął na podium obok Walkera (2) i Webba (1). Publiczność gorącymi owacjami pogratulowała zwycięzcom, a największe brawa dostał oczywiście nasz Mistrz.

To było fantastyczne widowisko na poziomie światowym, gdzie czołowi zawodnicy dali z siebie wszystko. Zapowiada się bardzo zacięty i emocjonujący cykl Mistrzostw Świata SuperEnduro, który na pewno przyniesie wiele niespodzianek i emocji. Kolejna runda w Niemczech! GO Taddy! :)  "
Justyna Małysko (SM Panda) 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz