Google Website Translator Gadget

czwartek, 21 sierpnia 2014

Kielecka zemsta 2 czyli MP i PP Enduro 16-17.08.2014 Morawica

Po raz drugi w moich poczynaniach endurowych dostałem tęgie lanie na zawodach w Kielcach. Pierwszą sposobnością do przekonania się że daleko mi jeszcze do ideału zawodnika był start w 2011 r w Kieleckim Pucharze enduro rozegranym przy okazji Mistrzostw Europy. Wtedy ukończyłem pierwszy dzień ale moje spóźnienie przekroczyło dopuszczalny limit i nie byłem sklasyfikowany. Z tego trudnego rajdu pamiętam przede wszystkim rzekę niekończącego się błota a ja nie zaliczam się do wielbicieli mokrego enduro. Tym razem było nieco lepiej, pierwszy dzień poszedł mi w miarę przyzwoicie i bez spóźnienia dotarłem do mety. Zająłem szóste miejsce w mojej klasie więc zachwycony nie byłem ale zważywszy na warunki pogodowe i ogólnie zniżkową formę to nie było najgorzej. Początek rajdu był obiecujący, ciekawa dojazdówka, zmienne podłoże i odcinki leśne zachęcały do jazdy. Nawet pokonanie rowu melioracyjnego zarośniętego chaszczami sprawiło mi sporo frajdy. Tak dotarłem do próby enduro usytuowanej na porośniętym dzikimi chaszczami zboczu. Pierwsza część bardzo techniczna trudne podjazdy z zakrętu, bez możliwości napędzenia się
dały się we znaki chyba wszystkim zawodnikom. Później było łatwiej, mnóstwo zakrętów, uskoków, górek, krótszych i dłuższych prostych. Fajna próba, chociaż dla Pucharu podjazdy na początku odcinka przy opadach deszczu zdecydowanie zbyt karkołomne! Teraz czekał mnie długi odcinek dojazdówki do PKC i próby crossowej. Warunki pogodowe uległy zmianie i słońce schowało się za ciężkimi chmurami, zaczęło lać a momentami z nieba waliło gradem i piorunami. W tej scenerii czułem się jak drugoplanowy odtwórca scen wyjętych z Madmaxa. Mówiąc krótko było upiornie. Przemoknięty i oblepiony błotem bo przecież błota w Kielcach nie może zabraknąć dotarłem do próby nr 2. Tu spory zapas czasowy pozwolił na odpoczynek ale też dwadzieścia min. postoju przyczyniło się do wychłodzenia w zmokniętych ciuchach. Do próby wystartowałem sztywny jak kołek i padłem na pierwszym podjeździe zablokowany przez zawodnika który stanął w poprzek. Namęczyłem się mocno przy ściąganiu motocykla w dół i tak przepadła szansa na dobryczas. Resztę próby jechałem irytująco zachowawczo. Po dojechaniu do padoku miałem ochotę skończyć zawody. Posiedziałem w takim postanowieniu z dziesięć min. po czym doszedłem do wniosku że trzeba jechać dalej choćby dla treningu. Następne okrążenie nie poszło lepiej, opady deszczu były coraz większe a próba enduro stała się bardzo śliska, gleba za glebą tyle pamiętam. Trzy okrążenia w deszczu kosztowały sporo energii ale było warto dojechać do mety.  Zawodnicy i ich motocykle wyglądały jak znaleziska archeologiczne wydobyte z mulistej rzeki. Krótki czas na wstawienie motocykla do parku zamkniętego nie pozwolił na prze serwisowanie maszyny. Suszenie butów suszarką na wiele się nie zdało. Rano trzeba było wskoczyć w mokre buty i jechać dalej. Tym razem w przeciwnym kierunku niż w pierwszy dzień. Ciekawe rozwiązanie, choć kłopotliwe dla organizatora. Okazało się że dojazdówka w wielu miejscach nie została prawidłowo prze znakowana i łatwo było o pomyłkę. Na szczęście zawodnicy współpracowali i wskazywali sobie właściwą drogę. Dla mnie drugi dzień zawodów zakończył się na próbie enduro. Przejeżdżana w drugą stronę okazała się dla mnie pechowa , wpadłem do źle oznakowanego dołu. W efekcie trochę się potłukłem i połamałem dźwignię sprzęgła, no i odechciało mi się.
Tak więc Kielce pozostały nie zdobyte! 

Pozostałym zawodnikom Pandy szczęście sprzyjało zmiennie i   w efekcie dwa dni zawodów ukończyło zaledwie kilku: Michał Bednarz III miejsce E2/E3, Michał Kampa VI miejsce E2/E3, Jacek Wąs III miejsce w Mastersach i nasza niezawodna Patka po dwóch dniach bez sekundy straty na trasie zajęła I miejsce w kl. kobiet. Te zdobyczy wystarczyły na zajęcie drugiego miejsca w klasyfikacji klubowej. 
Gratulacje należą się również pozostałym zawodnikom Pandy, którzy stanęli do boju pierwszego dnia i mimo trudnej i nie przyjemnej trasy walczyli dzielnie aby ukończyć dzień byli to:Karolina Juzwenko, Łukasz Gawroński, Krzysztof Gomoła, Jacek Błaziak, Bartłomiej Jończyk, Łukasz Więckowski, Grzegorz Trepka. Nie ocenioną rolę na trasie zawodów pełniła nasz grupa ratownicza: Tomek, Łukasz, Karola, Maja, Dominika i kolega z niebieskiej tenery  - wszystkim wam bardzo dziękuję za doping i pomoc na podjazdach.
To nie były zawody dla początkujących i jak to ktoś kiedyś napisał  na zawodach w Kielcach można znienawidzić enduro, mnie to na szczęście nie grozi i chętnie tam wrócę za rok żeby zmierzyć się z Kielecką błotną rzeźnią jeszcze raz! 
Wielkie gratulacje dla wszystkich zawodników Pandy i nie tylko za wolę walki. Dobrze w tych trudnych warunkach wypadły dziewczyny które w większości dotarły do mety pokonując pełne dwa okrążenia każdego dnia. 
Drugiego dnia odbył się memoriał zmarłego Zawodnika i działacza Zbigniewa Banasika a jego duch czuwał nad wszystkimi!.

 Nasze miejsce serwisowe


Panda Team  
 



Zapraszamy do lektury bogatego w szczegóły i fachową ocenę tekstu o Kieleckiej eliminacji Pana Jarosława Ozdoby.

"Enduro z oberwaniem chmury w tle - Morawica 2014. 08. 16-17."

Motocyklowe rajdy Enduro organizowane pod Kielcami od lat znane są z wysokiego stopnia trudności, niezłej organizacji i ciekawych tras. Zorganizowanie klasycznego rajdu z prawdziwego zdarzenia w obecnych czasach " ekoterroryzmu " to nielada wyzwanie. I tę rękawicę podjęli działacze Kieleckiego Klubu Motocyklowego Wena poprosiwszy do pomocy ludzi z Radomskiego Towarzystwa Motorowego i Brzezińskiego Klubu Motorowego Racing. Na marginesie - współpraca organizacyjna klubów z Radomia i Kielc dowodzi chyba, że tradycyjne animozje można odłożyć już do lamusa.

      Przygotowano atrakcyjną trasę o różnorodnej nawierzchni. Można zaryzykować tezę, że zawodnicy mogli zapoznać się ze wszystkim co oferuje Ziemia Świętokrzyska. Od piasku, poprzez błoto, glinę, żwirek, korzenie i koleiny. Opady deszczu jakie przed zawodami dość regularnie nawiedzały okolice, gdzie wytyczono trasę rajdu i próby, zrobiły swoje - kałuż i błota nie brakowało. Wielbiciele kąpieli borowinowych czuli się jak w raju. W okolicach Łukowej wytyczono leśny przejazd przez torfowisko zwieńczony pokonaniem strumyka i rozlewiska. Naocznie stwierdzam, że tych, którzy pokonali tę przeszkodę z najmniejszymi problemami było zaledwie kilku. I to rutynowanych, co to nie na jednej imprezie walczyli z błotno-wodnymi odmętami. Widząc co się dzieje organizatorzy ( zapewne strapieni perspektywą lawiny protestów o nieprzejezdności trasy ) postanowili wyłączyć ten odcinek z trasy po pierwszym z trzech okrążeń zaplanowanych na pierwszy dzień zawodów.

      Specyficzną grupę kibiców rajdów Enduro organizowanych pod Kielcami stanowią jegomoście, którzy z upodobaniem kierują zawodników w największe bajoro, by potem z poświęceniem wyciągać pechowców na twardy grunt. I tak było również i tym razem w okolicach Łukowej oraz nieopodal Dębskiej Woli. Nieco to dziwne upodobania...

      We wspomnianej Łukowej usytuowano Enduro Test. Były zjazdy i podjazdy w leśnej scenerii, jazda w koleinach po poprzecznych garbach, plątanina ścieżek. W zgodnej opinii uczestników była to jedna z najlepszych prób Enduro ostatnich lat. Klasyka Enduro.

      Próbę Cross Test zlokalizowano w Dębskiej Woli. Tu wykorzystano częściowo, zresztą całkiem niezły, tor motocrossowy oraz jego najbliższe otoczenie. Było sporo żwiru, piasku, kolein. Zawodnicy jechali także leśną otuliną crossowiska i połaciami nieużytków. Obie próby oceniano jako długie i wymagające naprawdę dobrej techniki jazdy.

      Za to trasa oprócz umiejetności dobrej i szybkiej jazdy w terenie wymagała także naprawdę mocnej kondycji. To nie były przelewki! W dodatku - jak to często w rajdach Enduro bywa - do akcji wkroczyła pogoda. O ile w piątek słońce stale towarzyszyło procedurom związanym z Odbiorem Technicznym, to w sobotę sytuacja pogodowa była nader dynamiczna. Start odbył się w promieniach słońca, ale pojawiły się chmury. W połowie pierwszego okrążenia lunęło jak z cebra! Lało prawie godzinę. Po sześćdziesięciu ( mniej więcej ) minutach  powtórka z rorywki. I w trzeciej pętli - trzecie oberwanie chmury. Ludzie i maszyny jako żywo przypominali leśne stwory, którymi dyscyplinuje się niezbyt grzeczne dzieciaki. W wielu sytuacjach kubeł z wodą i szczotka były jedynym ratunkiem, by przywrócić czytelność numerów startowych.

      Organizatorzy, ponieważ był to klasyczny rajd Enduro, postanowili powrócić do zarzuconej niemal ćwierć wieku temu koncepcji. W niedzielę zawodnicy jechali w kierunku przeciwnym do sobotniego, ale próby odbywały się w obydwa dni w tym samym kierunku jazdy. Pomysł ten stanowił pewne nowum, a trasa pokonywana odwrotnie wymagała ciągłej koncentracji.

      Żeby nie było zabyt różowo należy wspomnieć o kilku słabszych aspektach imprezy. Zacznijmy od oczekiwania przed PKC do nawet czterdziestu minut! Rozumiem, że chciano dać ludziom wytchnienie, ale takie przerwy sprzyjają dekoncentracji... Nie tylko w mojej opinii nieco słabo wyglądała sprawa zabezpieczenia newralgicznych fragmentów trasy ( połączenia z drogami publicznymi, w pobliżu trakcji kolejowej ). Na szczęście nie doszło do wypadku, ale lepiej zapobiegać niż leczyć jak mówi znane i mądre przysłowie. A przecież rajdy Enduro organizowane pod Kielcami stawiano za wzór pod względem zabezpieczenia trasy. I chyba trochę za mało rzucały się w oczy osoby funkcyjne. Szkoda też, że zawodom nie nadano tradycyjnego miana Rajdu Świętokrzyskiego - wszak to tradycja, której nie należy się wstydzić.

      Rajd w Morawicy i związany z nim Memoriał Zbigniewa Banasika był okazją spotkania się dawnych asów polskiego Enduro. Obok trasy widziano na motocyklach Mirosława Malca ( 78 lat! ), Ryszarda Gancewskiego, Roberta Procyszyna i Zbigniewa Kłujszo. W roli kibiców udzielali się: Mirosław Misztal, Andrzej Józwicki i Piotr Kasperek. Sam " Ganc " tryskał energią jakby mu dwadzieścia lat ubyło. Na zawodach wszędzie go było pełno, jak za dawnych czasów. W rajdzie wystartował - chyba ostatni jeżdżący kadrowicz Mirosława Malca - Ryszard Augustyn i pokazal się z całkiem dobrej strony.

      Sędzia zawodów Pan Damian Dąbrowski na zaistniałe newralgiczne sytuacje reagował spokojnie i rzeczowo, taktownie wyjaśniając ewentualne nieporozumienia. Dzięki temu uniknięto konfliktów typu: czy zawodnik jest dla sędziego, czy też sędzia dla zawodnika.

      W rywalizacji klubowej w obydwa dni obowiązywała tabela: 1.BKM Bielsko-Biała; 2. Enduro Team Kielce; 3. KTM Novi Kielce. W rywalizacji Mistrzostw Polski w klasie Junior 50 w sobotę obowiązywała kolejność: 1. Kacper Bakalarz ( BKM ); 2. Aleksander Bracik ( KTM Novi ); 3. Kacper Zięba ( KTM Novi ). W niedzielę Kacpra Bakalarza i Aleksandra Bracika rozdzielił Kamil Szuta ( BKM ). W klasie Junior w obydwa dni na pierwszych dwóch miejscach zameldowali się: 1. Jakub Kucharski ( HAWI Opole ); 2. Damian Magierowski ( CKM Cieszyn ). Trzeci w sobotę był Patryk Bielec ( CKM ), a w niedzielę tą lokatą zadowolił się jego klubowy kolega Grzegorz Kargul. W klasie E1 w obydwa dni obowiązywała tabela: 1. Marcin Frycz ( BKM ); 2. Mieszko Mieczysław Gotkowski ( PKS Korona Elbląg ); 3. Andrzej Gruntowski ( HAWI Opole ). W gronie klasy E2/E3 w obydwa dni na dwóch pierwszych miejscach figurowali: Sebastian Krywult ( BKM ) i Maciej Giemza ( KTM Novi ). W sobotę trzeci był Błażej Gazda ( CKM ), a w niedzielę to miejsce zajął Marcin Małek ( HAWI ). W klasie Quad Open w sobotę obowiązywała następująca kolejność: 1. Paweł Romaniak ( CKM ); 2. Jan Grzegorzek ( BKM ); 3. Paweł Samek ( Grupa 4x4 ). Drugiego dnia pomiędzy Pawła Romaniaka i Pawła Samek wstrzelił się Aleksander Głowacki ( ATV Kielce ). Dawna klasa Weteran nazywa się od tego sezonu Masters. Oto kolejność z soboty: 1. Leszek Drogosz ( ET Kielce ); 2. Wojciech Rencz ( Automobilklub Głogów ); 3. Zbigniew Lech ( AK Głogów ). W niedzielę swoimi lokatami przetasowali się Wojciech Rencz i Leszek Drogosz. Trzeci był  ponownie Zbigniew Lech.

      W Pucharze Polski w klasie Junior wystartowało tylko dwóch zawodników, obaj reprezentowali Automobilklub Polski Warszawa. W obydwa dni pierwszy był Roland Misztal, za jego plecami ulokował się Krystian Kowalski. W klasie Kobiet w obydwa dni zwyciężyła Patrycja Komko ( SM PANDA Racing ). W sobotę druga była Agnieszka Smolińska ( WMKS Włodawa ), a trzecia Anna Wlazło ( BKM ). Następnego dnia druga była przedstawicielka BKM Anna Wlazło, a trzecia Agnieszka Smolińska. W klasie E1 w obydwa dni zwyciężał Maciej Dobrowolski ( WSM Chełmiec ). W sobotę drugi był Jarosław Cedro ( BKM ), a w niedzielę Błażej Niedzwiedz ( BKM ). Trzecie miejsce w obydwa dni zajął Rafał Pomorski ( GKM Bałtyk Gdynia ). Klasę E2/E3 w obydwa dni zgarnął Jakub Maślany ( AP Warszawa ). Zarówno w sobotę jak i w niedzielę drugi był Konrad Kamiński ( OKSM ENDURORANA Ostrowiec Św. ). W sobotę trzeci w tej klasie był Michał Bednarz ( SM PANDA Racing ). W niedzielę miejsce to przypadło Michałowi Dobrowolskiemu ( WSM Chełmiec ). W klasie Quad Open w obydwa dnibyło tak samo: 1. Adrian Janik ( Grupa 4x4 ); 2. Karol Procner ( BKM ); 3. Marcin Tasarz ( ATV ROW Rybnik ). W klasie Masters na dwóch pierwszych miejscach w sobotę i w niedzielę figurowali: 1. Bartłomiej Tabin ( CSM Hałda); 2. Jarosław Michalec ( CKM Cieszyn ). W sobotę trzeci był Wojciech Przytuła ( AP Warszawa ), a w niedzielę miejsce to przypadło Jackowi Wąs ( SM PANDA Racing ).

      Rajd Enduro zorganizowany w Morawicy w połowie sierpnia 2014 roku należy uznać za udany. Wymagająca trasa i ciekawe próby podobały się wszystkim. Powszechnie mawiano, że jest to pierwszy od ładnych kilku lat rajd z prawdziwego zdarzenia. Pewne niedociągnięcia organizacyjne moim zdaniem należy omówić w wąskim gronie organizatorów i zastanowić się nad metodami poprawy sytuacji. A póki co, wielkie podziękowania za edycję tegoroczną.

    
  Jarosław Ozdoba

 

6 komentarzy:

  1. Hehe Maciek, to już zaczyna być klątwa kielecka - te błotka, szuwary, zapach mułu, gogle usyfione, skarpeteczki zmoczone, prawie jak european championship! ;) widziałem filmik z przeprawy przez rów z patką, niezły hardkor! gratuluje ekipie całej udanie zaliczonej kolejnej edycji enduro :) ps. czy dziewczyny miały takie same kółka, bez skróceń co męska część?

    OdpowiedzUsuń
  2. Klątwa to może nie, ale rajdy tam są specyficzne. Dziewczyny miały tą samą dojazdówkę, ale próby skrucone o te najtrudniejsze podjazdy i kawałek krutszą próbę cross. I bez tych elemętów miały co robic. Dojazdówka była długa i wymagająca prawie jak w 2011. Maciek

    OdpowiedzUsuń
  3. opis trafiony bezbłędnie....
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. 34 years old Nuclear Power Engineer Margit Croote, hailing from Terrace Bay enjoys watching movies like "Craigslist Killer, The " and Graffiti. Took a trip to Su Nuraxi di Barumini and drives a 911. sprawdz ta witryne

    OdpowiedzUsuń
  5. 49 year-old Assistant Media Planner Danielle Siaskowski, hailing from Angus enjoys watching movies like Colonel Redl (Oberst Redl) and Scrapbooking. Took a trip to Kathmandu Valley and drives a Mercedes-Benz SSK Roadster. przejdz tutaj

    OdpowiedzUsuń
  6. 57 yr old Environmental Tech Thomasina Noddle, hailing from Earlton enjoys watching movies like Vehicle 19 and Graffiti. Took a trip to Three Parallel Rivers of Yunnan Protected Areas and drives a T100 Xtra. kliknij tutaj, aby dowiedziec sie wiecej

    OdpowiedzUsuń