Google Website Translator Gadget

poniedziałek, 21 maja 2012

NIESPODZIEWANY DEBIUT PANDY W PUCHARZE POLSKI

 wspaniały widok, a mówią że enduro to mało popularna dyscyplina w Polsce



SM Panda Racing

Już kilka dni przed zawodami obgryzałam ze strachu paznokcie. Zawody w Cieszynie z racji na ich usytuowanie i doświadczenie organizatorów zapowiadały się dość poważnie. W moich wizjach przetaczały się obrazy niekończących kamienistych podjazdów, śliskich korzeni i belek z oponami na dokładkę na próbie extreme. Całe to przeświadczenie o stopni trudności trasy spotęgował telefon od znajomego z Bielska, który zrelacjonował nam przebieg próby enduro extreme. Znowu jechaliśmy na zawody raczej z przeświadczeniem nikłych szans na ich ukończenie. Na szczęście, na miejscu okazało się że tym razem PANDA dopisała i tak na starcie rajdu pojawili się: ja, MaciekB, ŁikaszOO, FLY, Roman z Kubą, Michał, Łysy, Sebastian i Nasza nowa czlonkini Łucja. Co ważne w charakterze fotoreporterek i serwis teamu sprawdziły się doskonale Ola i Karolina.

   
Michał, Seba, Łukasz, Maciek i ja na rynku w Cieszynie 

 Michał, Fly, Roman, Łysy i Kuba na rynku w Cieszynie

 z prawej Nasz super serwis team Ola i Karolina,  z lewej Nasza nowa klubowa koleżanka Łucja, 
a w środku zielony ludek Piotr z X-Racing Team, pozostali jak wyżej

Atmosfera przed zawodami z powodu plotek na temat trudności prób robiła się coraz bardziej stresująca. Noc przed startem spędziliśmy w padoku śpiąc w busie, noc niestety znowu okazała się zimna. Najbardziej dotkliwie odczuł to Łukasz, który spał pod namiotem. 
Rano w sobotę pojawiliśmy się na starcie zawodów na rynku w Cieszynie. Widok parku maszyn zastawionego dużą ilością motocykli napawał nas dumą i zarazem przerażeniem (mnie na pewno). Po krótkiej przemowie organizatorów i przeprowadzeniu odprawy zawodnicy trójkami co minutę ruszali do pierwszego okrążenia. W przypadku Mistrzostw Polski zawodnicy mieli do pokonania 2 okrążenia po około 120 km jedno, natomiast Puchar jechał jedno okrążenie. Pierwsze nerwy przeszły nam po odpaleniu motocykla a cały stres przerodził się w ciekawość co przyniesie trasa. I tu rozczarowanie okazało się, że cała trasa dojazdowa poprowadzona jest drogami asfaltowymi (teraz tak sobie myślę, że dla mnie to było zbawienne :D ). Rekompensatą mało ciekawych dojazdówek okazały się niezmiernie wymagające i ciekawe próby a było ich w sumie 5 na trasie.
próba nr I  - zlokalizowana na świeżo wybudowanym torze motocrosowym należącym do klubu CKM. Twardy i szybki tor pozwalał na mocne odkręcanie manetki a dla bardziej odważnych był doskonałą okazją do przetrenowania dalekich skoków.
próba nr II - zlokalizowana na zalesionej górze określana jako enduro extreme biegła bardzo stromymi i kamienistymi szlakami górskimi prowadząc na sam szczyt gdzie przygotowany był odcinek extreme składający się z bali, kamieni i opon - na 7 sekcji leżałam 5 razy a gdyby nie pomoc Maćka, Łukasza i Romana to miałabym poważny problem z ukończeniem. Trzecia część próby enduro extreme biegła w dół góry wzdłuż niezliczonej ilości kamieni i potoków górskich. Cała trasa tego odcinka liczyła około 9km.

  odcinek extreme - na drugim planie Kuba

próba nr III - to orgia dla miłośników zakrętów zlokalizowana na ogromnej górskiej łące, szeroko otaśmowana robiła wrażenie niekończącej się. Tu trzeba było się wykazać świetną techniką pokonywania zakrętów i trzymaniem gazu przez całą próbę. Jeden błąd mógł zadecydować o dużej stracie czasowej. 

 próba na łące z perspektywy żółtego

próba nr IV - przeprowadzona w starym kamieniołomie była dla mnie największym wyzwaniem. Stosunkowo krótka ale naszpikowana ostrymi zjazdami i podjazdami robiła groźne wrażenie, jednak po przełamaniu strachu okazała się bardzo przyjemna w jeździe i dała mi bardzo dużą satysfakcję. Najtrudniejszym jej elementem był tak mi się przynajmniej wydawało prawie pionowy zjazd - w normalnych warunkach nie zdecydowałbym się na jego pokonanie.


 mam nadzieję, że nikt się nie obrazi za zamieszczenie tej fotki 
ale do dzisiaj jestem w szoku, że udało mi się to zjechać :)

Ostatnia próba była powtórzeniem przejazdu przez tor motocrosowy a po próbie powrót na rynek do parku maszyn.
Pierwszego dnia organizator trochę przesadził z limitami czasowymi i jazda zgodnie z przepisami ruchu drogowego nie dawał szans na zmieszczenie się w tych limitach. Na szczęście anulowano wszystkim spóźnienia. Drugiego dnia czasy te wydłużono i o spóźnienia było dużo trudniej.
Najlepszym zawodnikiem Naszej ekipy okazał się Sebastian Banaś, który w łącznej dwudniowej klasyfikacji klasy E2 zajął 9 miejsce na 25 sklasyfikowanych. Pozostali startujący również świetnie sobie poradzili a ich wysiłek i doskonała forma sportowa zaowocowała zdobyciem Pucharu za III miejsce w klasyfikacji klubowej - hura !!! jupi !!! mamy pierwszy  puchar do kolekcji.

Panda Racing na podium PP Enduro Cieszyn- III miejsce

KO KO KO KO Cieszyn jest spoko!!

Myślę, że tak jak i dla mnie tak dla wszystkich naszych Pandowców start w tym rajdzie był wspaniałą przygodą i doskonałym treningiem. Jechaliśmy z założeniem, że samo ukończenie i sklasyfikowanie będzie dużym sukcesem i tak też się stało a do tego zdobyliśmy Puchar niespodziankę, takiego obrotu sprawy nikt się nie spodziewał!

KO KO KO KO Panda spoko!!

 radość ze zdobytego pucharu

9 komentarzy:

  1. gratuluję wyników i odwagi, musicie kiedyś jeszcze wpaść pojeździć np po kamieniołomie.. tylko proponuję od razu do mnie dzwonić (w kwestii noclegu) zamiast marznąć w busie :) pozdrawiam

    wrzucam link z wynikami
    http://archiwum.motoresults.pl/?ik=33&iz=1271&suma=ok&lang=pl

    Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. Ania ogromne dzięki za opowieści o kamieniołomie, choć byłam przerażona jak mi opowiadałaś to naprawdę mi pomogło - trzymałam gaz i jakoś fajnie wszystko wyszło :)
    I fajnie było Ci zobaczyć przed próbą crossową jakoś tak lepiej w środku!
    Na pewno Was odwiedzimy, dzięki za wszystko!
    Patka

    OdpowiedzUsuń
  3. http://youtu.be/cmCUJS7l3w8
    EXTREMM CIESZYN

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej ho, piękny post Patka! :) ps. kolega fly, jak tam rekonwalescencja, kiedy wracasz na dwa koła?

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie było, chociaż pozostał pewien niedosyt. Patka pojechała fajnie, czasy na próbach miała bardzo przyzwoite i co najważniejsze przejechała całe zawody bardzo równo. Gratulacje dla wszystkich Pandowiczów za udany debiut klubowy w PP. Szkoda że następne zawody są tak daleko.Maciek

    OdpowiedzUsuń
  6. p.s.wracam .wracam za trochę odpoczynku po intensywnym rozpoczęciu sezonu .zbijam mięsień do normy i nauka chodzenia za tydzień .biorę przykład z PREZESA i wracam do ścigania muszek na łączce .:-)było WARTO JECHAC zwlaszcza EXTREMcoby sprawdzić efekty treningu ,i czy za drugim kólkiem są jakieś postępy ( niestety chrapanie pewnego osobnika w nocy przed startem wybiło mnie z rytmu ).udało sie delikatnie poprawić czas ,ale trzeba jeszcze popracować nad szybkością w odpowiednich miejscach i techniką jazdy po łące I NIE TYLKO( schodzimy do szpagatu klubowo .PRZYDAJE się może dlatego uratowałem wiązadła w kolanie. głosowanie ? ) .EXTREM przedewszystkim ATAKOWAĆ OPONKI Z WYKOPEM !!!( indywidualnie według potrzeb-próbowałem pierwszego dnia )REWELACJA - zjazd STRUMIENIEM WSRÓD GLAZÓW i bryzgającej wody na odcinku 2x 250 m - to mnie skusiło do drugiego kółka chyba najbardziej ( u nas tego nie ma więc trzeba było korzystać ) .poza tym pokręcone kamienne podjazdy i zjazdy też dały dobrą szkołę trzymania pozycji w koleinie i operowania hamulcem .jak dla mnie dosyć techniczna próba ,ale do ogarnięcia z przyjemnością :-)jeśli ktoś nie był to wspomnę o próbie BRENNA -ŁĄKA gdzie start ostro piął się pod górę ,a następnie trasa przechodziła w niezliczona ilość zakrętów w dół i pod górę. zakręty miały różną szerokość i stopień skrętu ,od łatwych do tych z nawrotem o 360 " prawie .dodatkowym utrudnieniem była zerwana przez qłady trawa ,która stanowiła śliską warstwę na trasie . i tu trzeba było wykazać się precyzyjnym operowaniem gazu na zakrętach co nie zawsze się udawało ( mój pierwszy dzień urwany tlumik, drugi dzień poprawka -naderwany mięsień -za duża ambicja )więc po przejechaniu połowy próbu człowiek jest tak zakręcony ,że nie wie zupełnie gdzie już był ,a gdzie jest koniec .za to widoki z polanki piękne ( zdjęcie z gas-em odpoczywającym na trawie po przeoraniu jeźdźca w zakręcie .OSTRE MOTO ec 125 2t )Trzymając sie trasy dojerzdża sie do samej góry i jazda w dół do mety ,czasami zawijając znów pod górę ku uciesze wytyczających trasę i sędziów obserwujacych zawody ( DUŻE PODZIEKOWANIE dla kolegi SĘDZIEGO za zwiezienie do medyka mnie i moto - PROFESKA ORGANIZATORÓW .pozdrawiam ) Prawie na ostatek zostaje nam próba w kamieniołomie .ciekawa pętla z ostrymi zjazdami i niespodziewanymi podjazdami ( dla mnie nie łatwe ,ale reszta swietnie sobie poradziła z ROMANEM na czele ,który gdyby startował drugi dzień wskoczyłby napewno na pudło po puchar - następnym razem ROMAN ,wspomnę tez o koleżance PATCE która wykręciła świetne czasy ,lepsze od wielu facetów -SZACUN)musze zaznaczyć tu MEGA zjazd w kamieniołomie gdzie jedyną techniką było rzucenie się w pionową PRZEPAŚĆ bez hamowania w trakcie zjazdu -co wy na to !!!niestety nie ma możliwości potrenowania tych odcinków ponieważ są na prywatnym terenie ,więc może na następnych zawodach - chętnie .mimo ,że moje doświadzczenia zawodnicze są minimalne i wszystko jest dla mnie nowe na zawodach , fajnie było się wybrać z PANDA-ową. ekipą i pobrykać po trasie " CZARNEGO ENDURO " - tak mi się skojarzyło .waarto zaznaczyć ,że dobrze się bawiąc wskoczyliśmy na III miejsce wśród wielu klubów z całej POLSKI -sukces nie zamierzony .wspomnę też o ładnym rynku w CIESZYNIE gdzie miło spędziliśmy kilka godzin w kafejkach po wyścigach na sloneczku .pozdrawiam klubowiczów , ZAWODNIKÓW i czytelników .do zobaczenia na zawodach za jakieś 5 tygodni

    OdpowiedzUsuń
  7. I jeszcze fajne było to, że extreme nie był przesadzony (chodzi o belki, głazy i oponki)- naprawdę super.
    A co mi się nie spodobało to nieuczciwość jednego zawodnika na próbie extreme, przy którym najpierw ja się zatrzymałam a później Maciek - tzn ten Pan nas zatrzymał i mówił, że złamał rękę - wyglądało groźnie, motor leżał w dole on stał i mamrotał. Maciek stracił ok 2min ja ok 5min. Pan stwierdził, że jednak jest ok i pojechał dalej a neutralizacji czasu nie zgłosił :( - szkoda. Ja i tak nie walczę o podium ale kurczę zależało mi na czasie w drugim dniu :( .
    Patka

    OdpowiedzUsuń
  8. hej.Patka już się nie martw tak tym czasem .przynajmniej miałem się okazję trochę zbliżyć do twojego wyniku .choć też stałem koło jednego Pana chwilę ,tylko on na górze, a ja na dole na podjeździe .nie ROMAN .pozdro p.s.mi też zależało na czasie w drugim dniu ,troche za bardzo chyba... .mam trochę wolnego od treningów teraz ( NIESTETY ) ,ale wywinąłem się spod SKALPELA narazie .samo się ma przyrosnąć i już odkładam na ORTEZY PROFESKA ,bo wiazadła strasznie drogo kosztują !?

    OdpowiedzUsuń