Do dzisiejszego dn. 05.05.2012 r. raczej nie wiedziałam co
to jest prawdziwe enduro!!! Stan tej rzeczy zmienił się po przejechaniu
dzisiejszych zawodów enduro w Czeskich Petrikovicach. Zacznę od początku.
Od kilku dni biliśmy się z myślami czy Nasz start w tak
trudnej imprezie ma sens, ostatnio mało trenowaliśmy a i uczestnictwo w
zawodach było ograniczone. Ostatecznie podjęliśmy decyzję, że rzucamy się na
głęboką wodę i startujemy, czyli: ja, MaciekB, MaciekBig i Fly.
He he niezła ekipka :D. Prawdziwy amatorzy kochający enduro :). Do Petrikovic wybraliśmy się
już w Piątek późnym popołudniem. Na miejscu byliśmy wieczorem ok. 21:00.
Jeszcze chwila wahania, rzut okiem na próbę enduro i na niebo, lekka załamka bo
próba ta zaczyna się od stromego i krętego podjazdu. Decydujemy się jednak na
zapisanie. W biurze zawodów przywitali Nas sympatyczni organizatorzy i nawet
mimo braku dokumentów nie było problemów z zapisaniem się do klasy hobby. Brak
badań lekarskich też nie był problemem, zostaliśmy szybko i mile obsłużeni a
bariera językowa nie była żadną przeszkodą. Ogólnie przez cały nasz pobyt w
Czechach odnieśliśmy bardzo miłe wrażenie jeśli chodzi o nastawienie tutejszych
mieszkańców i wielbicieli enduro.
Na miejscu czekał na nas nasz kolega i świetny zawodnik Marcin Małek, który startował w klasie mistrzowskiej, dzięki jego namowie właściwie zdecydowaliśmy się na start i całe szczęście - dzięki Marcin za pomoc i dobre rady (Marcin zajął w Sobotę 5 miejsce w E2 i 9 w generalce – GRATULUJEMY!). Szybkie badanie techniczne, naklejka na kask, wpisowe tysiąc koron i jesteśmy gotowi do startu, przynajmniej formalnie :). Mimo późnej pory skusiliśmy się na wizytę w namiotowym barze i degustację czeskiego winka. Po wymianie wrażeń i planowaniu strategii jutrzejszego startu udaliśmy się do busów na odpoczynek. Jak się później okazało noc była bardzo zimna a Nasze śpiwory nie były wystarczająco ciepłe – ale daliśmy radę :). Rano ku Naszemu zadowoleniu przywitało Nas bezchmurne i słoneczne niebo. Pogoda okazała się bardzo łaskawa bo w przypadku opadów deszczu trasa rajdu stałaby się bardzo ciężka. Po obfitym śniadaniu w tutejszym barze wysłuchaliśmy odprawy (i tu załamka bo nie ma objazdów dla hobby!!) łapiąc ogólny sens tego co mówiono :) szybkie spisanie czasów przejazdu, nawadnianie organizmów, krótka rozgrzewka i na koń!!!
startujemy nie ma odwrotu
Na miejscu czekał na nas nasz kolega i świetny zawodnik Marcin Małek, który startował w klasie mistrzowskiej, dzięki jego namowie właściwie zdecydowaliśmy się na start i całe szczęście - dzięki Marcin za pomoc i dobre rady (Marcin zajął w Sobotę 5 miejsce w E2 i 9 w generalce – GRATULUJEMY!). Szybkie badanie techniczne, naklejka na kask, wpisowe tysiąc koron i jesteśmy gotowi do startu, przynajmniej formalnie :). Mimo późnej pory skusiliśmy się na wizytę w namiotowym barze i degustację czeskiego winka. Po wymianie wrażeń i planowaniu strategii jutrzejszego startu udaliśmy się do busów na odpoczynek. Jak się później okazało noc była bardzo zimna a Nasze śpiwory nie były wystarczająco ciepłe – ale daliśmy radę :). Rano ku Naszemu zadowoleniu przywitało Nas bezchmurne i słoneczne niebo. Pogoda okazała się bardzo łaskawa bo w przypadku opadów deszczu trasa rajdu stałaby się bardzo ciężka. Po obfitym śniadaniu w tutejszym barze wysłuchaliśmy odprawy (i tu załamka bo nie ma objazdów dla hobby!!) łapiąc ogólny sens tego co mówiono :) szybkie spisanie czasów przejazdu, nawadnianie organizmów, krótka rozgrzewka i na koń!!!
I już zaczęły się problemy – do startu trzeba podepchać
motor pod niezłą górkę po śliskiej glince, a ja mam raczej krótkie nóżki, mało
siły i ogólny stres osłabiający.
Start mieliśmy: ja i Big Maciek – 9:46 a MaciekB i Fly –
9:47. Układ był super bo MaciekB miał mi pomagać w razie problemów. Po stu
metrach dojazdówki pierwsza próba enduro. Czekając na swoją kolejkę do startu
obserwuję fruwające motocykle na pierwszym podjeździe i tu załamka! Ale się nie
poddaje i mówię sobie dam radę. Zielona lampa się zapala i startuje, trzymam
gaz jak potrafię i prawie już jestem na górze kiedy nagle przestaje panować nad
motocyklem i wrzucam go jak najwyżej. Na szczęście dookoła jest pełno chętnych
do pomocy organizatorów więc wciągają mnie z motorem na górę i tak po
przejechaniu około 30m próby tętno mi chce wyskoczyć i nie mogę złapać oddechu,
no dobra siadam dalej i jadę kolejne 20 metrów i następny strzał motocyklem w
górę – w między czasie mija mnie MaciekB, który nie ma się gdzie zatrzymać bo
odcinek jest wąski i łatwo zatarasować drogę. Mnie znowu wciągają i wreszcie
udaje mi się złapać przyczepność i podróżuje równym tempem przed siebie. Kończę
próbę zlana potem i bez tchu. Na mecie próby czeka MaciekB i pokazuje, że mam
jechać dalej, a ja nie wiem czy dam radę. Szybka decyzja i myśl, że gorzej być
już nie może (nic podobnego-hardcore się dopiero zacznie)) jedziemy dalej. I
zaczęło się:
Niekończące się podjazdy po korzeniach i kamieniach,
przeplatane długimi zjazdami, przeprawami wzdłuż koryt kamienistych potoków i
innych naturalnych przeszkód terenowych. Chciałabym szczegółowiej opisać trasę, ale mało pamiętam, dużo tego było,
przeważnie w połowie podjazdu musiałam się zatrzymać bo ręce nie dawały rady,
jeśli było coś totalnie trudnego to Maciek pomagał z całych sił – biegał z góry
na dół i z powrotem i wciągał nas, albo jadąc korytem strumienia musiałam
wskoczyć na półkę skalną co o dziwo udało mi się bez przewrotki :D, niezwykle
ciekawym elementem trasy który sprawił mi najwięcej problemów był
kilkudziesięciu metrowy podjazd w żłobie usianym ogromnymi kamerdolcami, trzeba
było trzymać równo gaz strzelając ze sprzęgła jednocześnie odpychać się nogami,
tu niestety musiałam skorzystać z pomocy sympatycznych Czechów. Trasa robiła
wrażenie ciągnącej się w nieskończoność!!! Była tak urozmaicona i ciekawa, że w
zasadzie brak mi słów żeby to opisać. Całe te zawody zlewają mi się w jedną
całość jako próba extreme!!! Przynajmniej z mojego punktu widzenia. Łączna
długość trasy wynosiła ok. 40 km, pokonałam ją w około 4 godziny :D tak tak to
nie żart, szybciej po prostu się nie dało.
Już na początku trasy zrozumiałam, że nie mam co marzyć o ukończeniu trasy w limicie czasowym i wielkim sukcesem będzie ukończenie jednego okrążenia, organizator zaplanował dla klasy hobby 3 okrążenia. Po jakimś czasie pokonywania nie kończącej się extrem trasy tzw. Dojazdówki dołączył do Nas Fly, ucieszyło Nas to bardzo, że się nie poddał i dalej jechaliśmy już razem pomagając sobie nawzajem (tzn. Maciek nam :) ). Mniej więcej w połowie trasy ulokowana była próba cross, w stosunku do całej trasy można powiedzieć, że była odpoczynkiem. Drugą część trasy pokonywałam z wywieszonym językiem woda w camelbag szybko się kończyła. To co przeżyłam na motocyklu przez te 4 godziny to najwspanialsze enduro chwile w moim życiu, szkoda tylko że tak rzadko mamy okazję do uczestnictwa w tak świetnie przygotowanych zawodach. Start w Czechach obnażył do bólu Nasze braki kondycyjne, które zamierzam nadrobić, mimo że udało mi się ukończyć tylko jedno okrążenie to jestem bardzo szczęśliwa z uczestnictwa w zawodach. Szkoda, że w Polsce nie odbywają się podobne imprezy a przecież góry mamy równie strome i dzikie. To co jeszcze zostanie mi w pamięci to niesamowita kultura i serdeczność startujących zawodników i organizatorów. Niestety rzadko spotykane na trasach naszych krajowych zawodów. Na koniec taka ciekawostka. W ramach Mistrzostw Czech powstała klasa kobiet, w której startowały dwie dziewczyny, jedna z nich to Michaela Polivkowa, jako najlepsza z dziewczyn pokonała dwa okrążenia.
Pozdrawiam i do zobaczenia!
Patka
moje czasy i moje czasy :)
Już na początku trasy zrozumiałam, że nie mam co marzyć o ukończeniu trasy w limicie czasowym i wielkim sukcesem będzie ukończenie jednego okrążenia, organizator zaplanował dla klasy hobby 3 okrążenia. Po jakimś czasie pokonywania nie kończącej się extrem trasy tzw. Dojazdówki dołączył do Nas Fly, ucieszyło Nas to bardzo, że się nie poddał i dalej jechaliśmy już razem pomagając sobie nawzajem (tzn. Maciek nam :) ). Mniej więcej w połowie trasy ulokowana była próba cross, w stosunku do całej trasy można powiedzieć, że była odpoczynkiem. Drugą część trasy pokonywałam z wywieszonym językiem woda w camelbag szybko się kończyła. To co przeżyłam na motocyklu przez te 4 godziny to najwspanialsze enduro chwile w moim życiu, szkoda tylko że tak rzadko mamy okazję do uczestnictwa w tak świetnie przygotowanych zawodach. Start w Czechach obnażył do bólu Nasze braki kondycyjne, które zamierzam nadrobić, mimo że udało mi się ukończyć tylko jedno okrążenie to jestem bardzo szczęśliwa z uczestnictwa w zawodach. Szkoda, że w Polsce nie odbywają się podobne imprezy a przecież góry mamy równie strome i dzikie. To co jeszcze zostanie mi w pamięci to niesamowita kultura i serdeczność startujących zawodników i organizatorów. Niestety rzadko spotykane na trasach naszych krajowych zawodów. Na koniec taka ciekawostka. W ramach Mistrzostw Czech powstała klasa kobiet, w której startowały dwie dziewczyny, jedna z nich to Michaela Polivkowa, jako najlepsza z dziewczyn pokonała dwa okrążenia.
Pozdrawiam i do zobaczenia!
Patka
zapakowani wracamy do domu
Patka dałaś z siebie wszystko, ale wiem że możesz jeszcze więcej. GRATULACJE!!! Maciek B
OdpowiedzUsuńBrawo !!!!!!! Super że idziecie dalej i nie brakuje Wam determinacji jeszcze raz Brawo !!
OdpowiedzUsuńGratulacje dla wszystkich startujących :) Enduro to jednak szkoła przeżycia dla amatorów ;) Łuk OO.
OdpowiedzUsuńZa dwa tygodnie jest następna eliminacja w Czechach ale trochę daleko 450 km, jeśli nie będzie w tym terminie zawodów w Polsce to chyba pojadę. Łukasz jedziesz? Maciek
OdpowiedzUsuńZnalazłem taki kalendarz - a ta runda o której wspominasz to co to jest i kiedy dokładnie?
OdpowiedzUsuńMistrovství České republiky v cross country motocyklů OPEN 2012
28. - 29. 4. 2012 - ŠIKLŮV MLÝN
11. - 12. 8. 2012 - KAMÝK u LITOMĚŘIC
8. - 9. 9. 1012 - MARTINICE v KRKONOŠÍCH
6. - 7. 10. 2012 – VÍCENICE u MORAVSKÝCH BUĎEJOVIC – HOLÝ KOPEC
Mistrovství České republiky v enduru motocyklů OPEN 2012
5. - 6. 5. 2012 – PETŘÍKOVICE u TRUTNOVA
16. 6. 2012 – FRÝDLANT nad OSTRAVICÍ
14. - 15. 7. 2012 – ŠUMPERK
25. 8. 2012 – OPAŘANY
3. - 4. 11. 2012 – ŠIKLŮV MLÝN
Te zawody 19-20.05 są w cyklu enduro czeskiego tylko nie open tylko coś tam innego ale to też Mistrzostwa Czech Enduro i przeplatają się z tym kalendarzem, który podałeś.
Usuń31.3.-1.4.2012 MMČR Enduro Liblín - Kopidlo
19.-20.5.2012 MMČR Enduro Bílina
2.-3.6.2012 MMČR Enduro Walbrzych-Polsko Enduro sprint
1.-2.9.2012 MMČR Enduro Mšeno
13.-14.10.2012 MMČR Enduro Uhlířské janovice
Maciek
Ps. Naprawdę warto spróbować te zawody, w których startowaliśmy miały niesamowitą trasę, bardzo techniczną i zeszłoroczne Kielce były równie ciężkie fizycznie ale dużo mniej ciekawe technicznie. Super mi się jechało i nie mogę się doczekać następnych takich zawodów.
http://www.youtube.com/watch?v=G3mg8RaoGrU DOBREJ ZABAWY.FLY
OdpowiedzUsuń