Google Website Translator Gadget

poniedziałek, 26 września 2011

Moto Hałda Wałbrzych - wspólna relacja z imprezy

Drodzy Startujący oraz nasi wierni Kibice!

Wpadliśmy na pomysł, aby relacja z hałdy była wspólnym dziełem nas wszystkich, którzy brali w niej udział. Dlatego też zapraszam do przesyłania swoich krótkich relacji, które "ubierzemy" w jedną i zamieścimy na blogu wraz ze zdjęciami. W Waszych relacjach opiszcie - jakie macie wrażenia? co Wam się podobało a co nie?kilka szczegółów własnych przeżyć z trasy; mile widziane ciekawe historyjki (np. ta, jak Jackowi "ktoś" przewrócił motor na samym starcie :P) Swoje pisarskie wyczyny przesyłajcie pod adres gabior1@wp.pl. Czekam do środy po południu - wieczorem sklejam to co dostanę i wrzucamy tekst na bloga. Pamiętajcie o podanie w temacie email swojej ksywki, numeru startowego oraz marki motocykla.

PANDA TEAM gotowa na pojedynek z halda - HADZIA! zdjęcie wykonane przez K.Żarnowski z portalu Walbrzych24.com

Relacje uczestników:

Patka GasGas EC125
"Zawody te jak i inne bardzo fajne. Trasa super, towarzystwo super i GAS-iorki też nieźle się spisały :).
Jak dla mnie to wielki sukces bo jechałam dwa dni i po raz pierwszy nie zaliczyłam żadnej gleby, więc nie mam siniaków ;) jupi ! Oby tak dalej !!!
Jednak największym zaskoczeniem dla mnie (kompletnie nie związanym z zawodami) było spotkanie w pod Wałbrzyskiej miejscowości Colina Farrella ;) fajny gość i nawet nie taki niski jaki się wydaje w TV !! Był bardzo miły, kulturalny i nawet po Polsku można było z nim porozmawiać :D"


Maciek GasGas EC250
Bardzo udane zawody - dwa dni startu w równym tempie. Pierwszego dnia zaliczyłem jedną przewrotkę i dwa razy zdławiłem silnik, miało to odzwierciedlenie w gorszych czasach. W Niedzielę trochę lepsze tempo i brak błędów owocowało lepszym wynikiem oczywiście w mojej skali umiejętności. Co do trasy to była to spora odmiana w stosunku do Siedlęcina i Dzikowca, MNIEJ TECHNICZNA i znacznie szybsza, sprzyjała mocniejszemu odkręcaniu gazu w GAS GAS-IE. Drugiego dnia było więcej zawodników więc
ściganie było ciekawsze. Super, że systematyczne uczestnictwo w zawodach procentuje dużo szybszą i sprawniejszą jazdą u wszystkich Pandowiczów. Patka super szybka, Karolcia zawzięta, Łysy coraz agresywniejsza jazda co widać na filmikach, Łukasz OO konsekwencja i skuteczność, Leny czas na lepsze zawieszenia bo te już nie nadążają, Michał szybka i odważna jazda tylko ma pecha do kapci i zerwanych łańcuchów, Jacek ostatnio też pechowo ale ma najlepsze czasy, Zbychu ładna technika i równa jazda
szkoda, że nie może być z nami na wszystkich zawodach. Na zawodach pojawili się też nowi zawodnicy Pandy Grzesiek, Łukasz, Tomek i kolega na KTM, który jechał na zablokowanej skrzyni biegów - 2 bieg, mimo to zrobił 12 kółek - brawo. Super pojechał w klasie młodzik Kuba Pietruszczak 14 lat zajął w Sobotę 2 i w Niedzielę 1 miejsce. Jego tato Roman udanie zadebiutował w klasie weteran. Gratulacje dla Krzyśka Kudłatego, do 12 w nocy szlifował płytki zaworowe żeby wystartować. W efekcie udało się
Krzyśkowi i Zbyszkowi z pewnym opóźnieniem stawić na starcie. Panda dorobiła się też super kibica i krasnoludka na trasie Grzeska Fly-a.


Karola GasGas EC125
Pandowa Druzyna Strzelecko-Opolsko-Wroclawska w składzie: Michałki, Łyski, Leny, Tomek i Łukasz Lechniak, Szczena i Sebastian ruszyła na Wałbrzych sobotnim popołudniem. Na stadion dotarliśmy dość późno, więc nie mieliśmy zbyt wiele czasu na sprawdzenie trasy. Szczególnie dla mnie i Oli było to ważne, aby sprawdzić czy poradzimy sobie samodzielnie przejechać całą trasę. Od tego zależała decyzja o niedzielnym starcie. Niestety sprawnie przejechałam tylko jedno okrążenie, ponieważ przy drugim zrobiło się ciemno, i wspólnie z Olą, Łysym, Michałem i Lenym powoli z wywrotkami dotarliśmy do stadionu.
Trasa okazała się w sam raz dla mnie – taka żebym sobie z nią poradziła, ale tez trochę się umęczyła  Decyzja zatem zapadła – startuję. Neiestety Ola, która miała ostatnio mało okazji do trenowania, zrezygnowała ze startu i zdecydowała się zostać naszym fotoreporterem :)
W niedzielę rano cała PANDOWA ekipa (w składzie jak wyżej + Maciek z Patką, Łukasz OO, Fly, pan Roman z Kuba) po pysznym śniadaniu ruszyła na stadion, przy którym był start zawodów. Najpierw chłopaki zajęli się motorkami – smarowanie łańcuchów i takie tam, a później wszyscy ruszyli do rejestracji i przegladu. Lenego nie chcieli przepuscic z powodu klamki sprzęgła, na szczęście poratował go pan Roman zapasowa klamką.
Na starcie stanelismy razem Pandową ekipa, a gdy odliczanie dobiegło końca ruszyliśmy biegiem do naszych motocykli z okrzykiem PAAAAANDAAAAAAAA :) I tak zaczęły się zawody. Ja ruszyłam swoim ślimaczym tempem na samym końcu. Moim celem było zrobic jak najwięcej kółek bez wywrotki, by nie tracić sił – nie chodziło mi o zajęcie jakiegoś dobrego miejsca, ale sprawdzenie swoich umiejętności i możliwości. Pierwsze dwa kółka przebiegły dość sprawnie, tym bardziej że jechałam sama, nikt mnie nie wyprzedzał i nie rozpraszał. Na 3 kółku zaczęli mnie już wyprzedzać pozostali zawodnicy. Na 3 lub 4 okrążeniu na krótkim kamienistym podjeździe (za wiaduktem) podczas podjazdu wyprzedził mnie jeden zawodnik i zajechał drogę, co spowodowało niestety wywrotkę. Na moje szczęście w tym miejscu byli akurat nasi fotoreporterzy: Ola i Fly, który pomógł mi sprowadzić motor na dół. Upadek chyba trochę mnie rozbił, bo na tym okrążeniu zaliczyłam pare kolejnych wywrotek w dość głupi sposób. Niestety wpłynęło to oczywiście negatywnie na dalszą jazdę, bo w rękach było coraz mniej mocy. Mimo to starałam się jechać równo i spokojnie, nie przejmując się wyprzedzającymi. Niestety na 6 okrążeniu poległam na długim kamienistym podjeździe (gdzieś w 2/3 jego długości). Na szczęscie znalazł się jakiś kibicujący pan, który zechciał mi pomóc podnieść i obrócić motocykl. Niestety musiałam zjechać na sam dół i zmierzyć się z tym podjazdem ponownie – uff udało się. Niestety mając coraz mniej sił wiedziałam, że przy następnym kółku mogę znowu mieć tu problemy. No i nie pomyliłam się. Znowu upadek na tym samym podjeździe. Na szczęscie znacznie wyżej. Było tam już sporo kibiców. 3 chłopaków rzuciło się do pomocy. Ruszyłam, ale po 2 metrach znowu upadek : ależ byłam na siebie zła! Chłopaki znowu pomogli pozbierać Gasa i wtargali mi go na górę :) Na szczęście było to już ostatnie moje kółko, na więcej nie miałabym już chyba sił.
Niestety mój cel nie został osiągnięty – upadków było zdecydowanie za dużo jak na taką trasę - zawody odkryły brak umiejętności :( Wniosek jest jeden - trzeba zacząć ćwiczyć!
Mimo wszystko ogólnie zawody podobały mi się. Organizacyjnie również należy ocenić je na plus. Obstawa karetek i straży robiła wrażenie. Również trasa w wielu miejscach obstawiona była osobami z organizacji aby sygnalizować niebezpieczeństwo, lub czasem pomóc :)


Łukasz OO. GasGas EC125
Przede wszystkim to fajnie, że jechaliśmy dwudniowe zawody. W sobotę zdecydowanie inaczej się ścigało, bo było mało zawodników na trasie(40stu)= mniejszy stres, akceptowalna ilość kurzu a i trasa była równiejsza. Dziwne uczucie jednak kończyć śmiganko po 1,5h, bo tyle jeżdżą zawodnicy w Pucharze Strefy Zachodniej. Po tym czasie na mecie jak mi machnęli flagą to czułem zdecydowany niedosyt jeżdżenia, bo jednak człowiek przyzwyczajony jest do tyrki na moto przez 2h. W ostatnim okrążeniu na samym końcu kółka udało mi się dublnąć Patkę, co świadczy o jej szybkim tempie - brawo!. Ja starałem się jechać w sobotę treningowo, ale po rozgrzaniu trochę przyspieszyłem. Ciesze się z wyniku i przede wszystkim nie zdublowania przez bardziej doświadczonych rajdersów ;) No i dyfuzor cały, bo upadków nie doświadczyłem.
Sobota po południe to mile towarzysko spędzony czas nad porcją frytek i złocistym napojem. Snucie opowieści, a w szczególności odnoszenie się do marzeń związanych ze śmiganiem i Rumunii przysporzyły dużo radochy :PPP
Niedzielny ściganie to już inna bajka. Dużo ludzi na starcie, kurz wszędzie i trasa z okrążenie na okrążenie mocniej wyjeżdżona. Ja miałem problem z goglami, bo mi się szybka rozszczelniła i jak jechałem za kimś to musiałem szybko i często mrugać oczami na przeczyszczenie gałek ocznych ;)Dodatkowo na starcie odpuściłem trochę i później walczyłem z przeciskaniem się do przodu z nielicznymi acz wolniejszymi zawodnikami. Przez 2 okrążenia na początku starałem się trzymać blisko kolegi Lenego. Myślałem, że go zmęczę odgłosem dwusuwa i fakt, że będzie czuł presję spowoduje popełnienie błędu i możliwość wyprzedzenia. Tak się jednak nie stało, po Grzegorz narzucił szybsze tempo, którego niestety nie wytrzymałem i zniknął po jakimś czasie zostawiając mnie w tyle. Podczas niedzielnego Pucharu popełniłem dwa błędy chcąc dogonić Lenego i na wyrobionych koleinach nieźle mną rzuciło, ale jakoś uratowałem się z opresji i nie upadłem. Te dwa wydarzenia uspokoiły trochę mój temperament i do końca rajdu odpuściłem ściganie i starałem się koncentrować na szybkiej i technicznej jeździe. Bardzo fajnie robiło mi się najdłuższy podjazd, bo z 3-czki i na pełnym gwizdku przelatywałem przez koleiny i kamienie. Tak samo podobał mi się krótki odcinek błotny, który starałem się przejeżdżać w głębokich koleinach na stojąco bez podpórki. Rewelacyjnie w tym miejscu spisywały się nowe oponki MOTOZ, które akurat na taki grunt zostały wyprodukowane. Rewelacyjnie kleją, szkoda że nie mieliśmy ich podczas kieleckich przepraw :) Po 3/4 wyścigu trochę naszło mnie zmęczenie, szczególnie w rękach. Dodatkowo dłonie miały już niezłe odciski, które boleśnie przeszkadzały cieszyć się jazdą. Wspomnę też o obcierającej skórę zbroi, którą założyłem na ciało bez koszulki (I TO JEST DUŻY BŁĄD ;). Udało mi się dojechać do mety na chyba najlepszym jak dotąd miejscu w PDŚ czyli 10tym z czego jestem bardzo zadowolony.
Podsumowując zawody - przede wszystkim brakuje mi jeszcze sporo "pary" w rękach, żeby okiełznać moc z żółtego potwora EC125, szczególnie na pełnym odkręceniu manetki. Przy tak szybkim rajdzie jakim była wrześniowa Hałda wykorzystywałem jakieś 60-70% możliwości bzyka. Inna sprawa, że 125tka albo jedzie albo zapier...Chciałoby się już wskoczyć na ten drugi poziom, ale pokornie przyjmuje fakt, że doświadczenie nabywa się z czasem. Tego jak i częstszych jazd sobie życzę, aby poprawić skuteczność, prędkość i wykorzystanie potencjału mojego kochanego Gasa. Co do trasy to jednak dziwi mnie, że organizator nie wykorzystuje hałdy w 100%. Można powiedzieć, że procentowo to tylko 15% rajdu. A przecież fajnie byłoby zapętlić drogę i niesamowicie urozmaicić wyścig poprzez podjazdy, zjazdy, nawroty na hałdzie etc. Mam nadzieję, że następne zawody za rok w szerszym stopniu zahaczać będą o tą atrakcyjną górkę :)
Cieszę się, że tak dużo Pandowców stawiło się na starcie. Wyglądaliśmy jak super profesjonalny i zgrany team. Na zdjęciach i filmikach pięknie to wszystko wygląda:)Inna sprawa, że GasGasowy namiot fajnie wyróżniał nas z tłumu jeźdźców. Można było się poczuć jak w prawdziwym School of Champions, hehe.
Sezon powoli się kończy, ale w październiku czekają na nas co najmniej dwie imprezy. Kto zasmakował rywalizacji podczas Hałdy ten już niedługo, bo w pierwszy weekend października będzie mógł wziąć udział w CrossCountry Extreme w Nowym Kościele. Informacje szczegółowe już niebawem na stronce :)
ps. Podziękowania za doping na trasie dla kibiców GG Opole, a w szczególności moich rodziców :D
ps2. zapomniałem dodać, że organizacja full profeska. Najlepsze były darmowe, pyszne i odżywcze kanapki,mniam! :D


Rezi- Dzień zwodów zaczął się dla mnie pechowo już od wyjazdu z domu , mocno nadwyrężone (czasem) pasy rozciągały się jak guma do żucia co zaowocowało spadnięciem GG z przyczepy ,poprawiłem i w drogę.
 Zapakowaliśmy się z Krzychem ,Żabą i dzieciakami do samochodu i około 8:30 byliśmy na trasie .Wszystko było dobrze do momentu dojechania do Wałbrzycha a dokładniej do tego długiego podjazdu przed miastem.
Pas trzymający GG się zerwał w połowie góry i to na zakręcie , było gorąco bo w tym miejscu nikt nie jedzie po mału .Jakoś się udało pospinać motocykl i ruszyliśmy dalej , mieliśmy godzinę na dotarcie na miejsce .Po przejechaniu dwóch może trzech km urwał się kolejny pas tym razem Huska runeła .Na pozostałych kilometrach kilkakrotnie poprawialiśmy mopety co zaowocowało naszym mega spóźnieniem .Jak załatwialiśmy formalności puchar już wystartował i mieliśmy jakieś 1,5 okrążenia straty .Nie pozostało nic innego jak tą stratę odrobić i wszystko szło idealnie do szóstego okrążenia kiedy uderzyłem w coś na drodze .To coś ściągnęło mi sprężynę ze stopy bocznej  straciłem pięć minut na naprawę .Na kolejnym kółku złapałem kapcia i było po zawodach .Jestem wściekły bo jechało mi się b. dobrze , byłem przygotowany do zawodów niestety pech tego dnia mnie nie opuszczał :-[
Na koniec gratuluję Krzychowi zrobienie dziesięciu okrążeń w tak sportowym trybie życia to wyczyn ;-) Dziękuję Janosikowi za pożyczenie pasów tak samo jak Jackowi , Karoli i Łysemu  mieliśmy tyle pasów na powrót że mogliśmy rwać do woli  . Gratuluję Pandzie dotarcia do mety i pozdrawiam pechowców 3-majcie gaz pozdro Rezi

RELACJA i FOTKI Z MOTOHALDY NA WAŁBRZYCH24.COM

FOTKI ŻABA/QUDŁATY - 246 ZDJĘĆ!
FOTKI WOJTKA -OKOŁO 320 ZDJĘĆ! (okiem 11-latka)
FOTKI PATKA

FILMIKI FLY

RELACJA MOTOHAŁDA W TV - ZOBACZCIE KONIECZNIE :)

WYNIKI SOBOTA MISTRZOSTWA STREFY ZACHODNIEJ W CROSSCOUNTRY

WYNIKI NIEDZIELA PUCHAR DOLNEGO ŚLĄSKA

ps. jeśli macie fotki wrzucajcie w komentarze linki - przerobię na oficjalne odnośniki :)

10 komentarzy:

  1. https://picasaweb.google.com/104188958256641847548/2425092011MSPZIPDSWaBrzych?authkey=Gv1sRgCPG1kuuSgp61rQE

    OdpowiedzUsuń
  2. Karolcia musisz dużo trenować bo rywalizacje to widać, że lubisz! Może w przyszłym roku, powstanie klasa kobiet i będziecie mogły się bardziej wykazać.Maciek

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też muszę dużo trenować, bo od następnego roku już startuję w Juniorach, ponieważ pojemność już za duża jak na Młodzika. Pozdrawiam, Kuba

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, bardzo się cieszę, że tyle nas jechało i wszyscy z lepszym lub mniejszym skutkiem daliśmy radę.
    Karolcia jesteś niesamowita !!!
    Kuba zwolnij bo nie mogę Cię dogonić :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, jestem "niesamowita" a moje "niesamowite" umiejetnosci i wyczyny zostaly sfilmowane :P ... niestety

    OdpowiedzUsuń
  6. No właśnie jesteś niesamowita bo masz tyle samozaparcia w sobie, że szok !!!
    Ja się poddawałam za szybko a Ty jedziesz dalej - naprawdę super !!! Jak startowałam pierwszy raz na hałdzie to dojechałam tylko na samą górę i dalej odpuściłam :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Karola, pełen szacun za start i radzenie sobie na trasie. Ten film tylko pokazuje, z jakimi przeciwnościami musiałaś sobie dawać radę. Brawa! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie nam w tych Pandowych koszulkach!!!
    Patka

    OdpowiedzUsuń
  9. hej PANDY I POZOSTALI.mój birzący koment nie wszedł trzy razy to napiszę o dżungli GOGOLIŃSKIEJ -LUDZIE tam to jest JAZDA !!!dzięki za lekcje latanie na GAS -ie PATKA i ROMAN ,i POZOSTALI .mały fly.pzdro.p.s.dzięki za loko jabłka słodko-kwaśne REZI

    OdpowiedzUsuń