Google Website Translator Gadget

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Bolesne skutki chojraczenia na podjazdach!

1.Żeby kózka nie skakała to by lampki nie połamała i dyfuzora nie poobijała !!
Tym razem to Maciek był kusicielem i obrał sobie za punkt honoru wjechanie na stromą górę w Gogolinie, dwie próby okazały się porażką (choć motor wskoczył na górę :D ) a starty techniczne dosyć poważne, tym bardziej, że motocykl nowiutki - fiu fiu !!
Elek nie pozostał dłużny i podkręcony przeze mnie :D (4T napewno da radę) też próbował, efekt podobny, no może bardziej widowiskowy!
Zbyszek jak zwykle kontrolował sytuację i nie dał się ponieść emocjom - odpuścił bezsensowne próby z kraszowania motocykla na podjeździe i wybrał bardziej efektywny trening jeżdżąc po próbie w Gogolinie.

Straty Maciek:
- urwana tylna lampa
- wgnieciony dyfuzor
- urwany listek
- porysowane naklejki
- porysowany FMF
+ kiepskie samopoczucie do końca dnia :(

Straty Elek:
- ułamany handbar
- złamana klamka hamulca
- pęknięty nakolannik
- ustrzelony wróbelek :(
+ jeszcze nie ujawnione rzeczy
+ prawdopodobnie wstrząs mózgu wynikiem czego była chwilowa/reszto-dniowa amnezja i pomylenie ekip jeżdżących :D

2.Żeby kózka buty enduro miała (a nie supermoto) to by nogi nie poobijała !!
Jeździło mi się super, w Gogolinie próbowałam różnych podjazdów, motocykl tylko raz zrobił salto :D. Na koniec w lesie skusiłam się na przejazd po usypanej stercie belek :), razem z chłopakami kilka razy przejechaliśmy i pojechaliśmy dalej na kopalniane kłody! Nie było łatwo bo one ruszały się razem z motocyklem!

Straty ja:
-opuchnięta stopa !!! (wczoraj musiałam dreptać w Maćka butach -bo do moich się nie wciskałam).

3 komentarze:

  1. no nie wymieniłaś jeszcze najważniejszej szkody.... wydartej dziury w siedzeniu, reszta to małe i błahe usterk. Handbary i tak były do bani, a klamka hamulca w koncu pasuje z GG.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezłą tam imprezkę mieliście ;P Ale szkód!!

    OdpowiedzUsuń